Język dorosłych bywa tak infantylny, jak język dwulatka. – Ludzie mają tendencję, do zdrabniania słów, gdy mówią do małych dzieci. Dzieje się tak dlatego, że ich rodzice albo dziadkowie też kiedyś do nich tak mówili – twierdzi językowznawca Agata Hącia. – To niestety częsta przypadłość. Choć najczęściej takie zachowanie wynika z dobrych pobudek, bo chcemy się zbliżyć do dziecka, to jednak w ten sposób robimy mu krzywdę.
Dlaczego nie powinno się mówić do dzieci ich językiem? – To przede wszystkim opóźnia rozwój mowy dziecka – tłumaczy Hącia. – Drugi skutek jest psychologiczny. Jeśli dziecko słyszy, że mówi się do niego innym językiem niż do pozostałych członków rodziny, utwierdza się w przekonaniu, że jest inne i nie ma dostępu do świata dorosłych.
Ostatnio pojawiła się też moda, by do siebie wzajemnie mówić, używając półzmiękczenia. – Fachowo nazywamy to półpalatylizacją – tłumaczy Hącia. – A niefachowo to po prostu takie umizgliwe seplenienie. To maniera która dopada najczęściej młode kobiety.
Więcej na temat "umizgliwego seplenienia" a także przeróżnych rodzajów zdrobnień i innych przejawów infantylizmu u dorosłych, dowiesz się słuchając audycji "W cztery oczy" (kliknij w ikonkę dźwięku w ramce po prawej stronie artykułu).
(kd)