Logo Polskiego Radia
Czwórka
Karina Duczyńska 27.06.2011

Gawłowski: Warsztat pracy rysownika to mózg, ręka i pióro (wideo)

Karykatura przedstawia świat w krzywym zwierciadle. W Polsce ten rodzaj rysunku święcił triumfy w PRL-u. Dziś karykaturzyści również nie narzekają na brak tematów.
Jacek Gawłowski w studiu CzwórkiJacek Gawłowski w studiu Czwórkifot. Wojciech Kusiński



– Karykatura to może być portret, może to być rysunek satyryczny, czyli to, co znamy m.in. z prasy, ale może to być też poważne dzieło graficzne – tłumaczy reporter Polskiego Radia, Błażej Prośniewski.

Przez długi czas była to sztuka "przedpokojowa" zarezerwowana dla osób z najbliższego otoczenia. Ale pojawiła się prasa drukowana i sytuacja zmienila się o 180 stopni.– Okazało się, że miejsce dla karykatury jest właśnie w prasie, bo to medium powszechne, które wymaga nie tylko komentarza, czy opinii, ale bardziej skrótowego myślenia – mówi Andrzej Graniak ze Stowarzyszenia Polskich Artystów Karykatury. – Karykatura była idealną formą ilustrowania tekstów w prasie.

Czasy świetności przeżywała w PRL-u, a do jej rozwoju paradoksalnie przyczyniła się – cenzura. W tym czasie triumfy święcił Eryk Lipiński, ikona polskiej karykatury. – To człowiek, który wyciągnął polską karykaturę zza szafy – mówi Graniak.

Tymczasem już 1 lipca Polska przejmie prezydencję w Unii Europejskiej. Dlatego w stołecznym Muzeum Karykatury została właśnie otwarta wystawa "Europejskie impresje". Można tam zobaczyć między innymi prace Jacka Gawłowskiego, rysownika, grafika, ilustratora, od ponad 20 lat związanego z Gazetą Wyborczą.

Jak tworzy ilustrator? Siada, zapala papierosa i myśli…

– Nie. Ważne, żeby wczuć się w charakter tekstu – tłumaczy artysta. – Lubię przeczytać artykuł do którego mam zrobić ilustrację, choćby nawet jego pierwszą wersję. Gawłowski, który przecież pracuje dla dziennika, ma świadomość, że jego rysunki są "jedniodniowe". – Oryginały przynoszę do domu i wrzucam do szuflad – mówi grafik. – Mam ich tam już z 15-20 tysięcy, czyli strasznie dużo.

Według rysownika komputer w tej pracy się nie przydaje. – W najmniejszym stopniu! Ja nie mam talentu do guzików – zaprzecza Gawłowski. Jego warsztat pracy to mózg, ręka i pióro. – Praca się odbywa w głowie, to podstawowe narzędzie – mówi Gawłowski. – Temat, który trzeba zilustrować jest pytaniem. A ja czuję się zobowiązany odpowiedzieć na to pytanie.

Gawłowski, któremu określenie "karykaturzysta" kojarzy się jak najgorzej przyznaje, że to pojęcie straciło swój "renesansowy sens". Pojawia się bowiem zbyt wielu chałturników. – Gdybyśmy tu siedzieli przed wojną wraz z Julianem Tuwimem i zostalibyśmy określeni jako "dwaj satyrycy", to żaden z nas by się nie obraził – tłumaczy artysta. – Dziś nie robię karykatur. Moje rysunki – w przypadku rysowania twarzy – w zależności od wagi i kontekstu, nazwałbym raczej podobiznami.

Samotne wieczory, spędzone na przeglądaniu własnych prac, to według Gawłowskiego "bardzo przyjemne chwile". – Bo jest ich wiele, ale każdy z nich przypomina mi dokładnie ten moment, kiedy go rysowałem – opowiada grafik. – To tak jakbym prowadził pamiętnik, nie pisząc go. Przy tym Gawłowski przyznaje, że rysować nie cierpi i sam dla siebie nigdy nie rysuje. – Dlatego jestem takim dobrym grafikiem – mówi artysta. – Rysowanie to poza tym nieprzyjemna praca. Wymaga maksymalnego skupienia. A poza tym czynność jest fatalna: męcząca, mnisia, w samotności. Na bezludną wyspę nie wziąłbym ze sobą bloku rysunkowego i ołówka.

(kd)