Logo Polskiego Radia
Czwórka
Ula Kaczyńska 24.01.2013

Fotoradar do cerowania dziury w budżecie

Rachunek jest prosty: więcej fotoradarów to więcej mandatów i większe wpływy do państwowej kasy. Bilans wychodzi na plus, tylko kierowcy zostają pod kreską.
Fotoradar do cerowania dziury w budżecieGlow Images/East News
Posłuchaj
  • Prędkość zabija, fotoradary rujnują. Karolina Mózgowiec sprawdziła jak to działa w praktyce
  • Sonda: do czego potrzebne nam są fotoradary?
  • O tym czy fotoradary powinny być narzędziem do łatania budżetu rozmawiają eksperci i słuchacze Czwórki
Czytaj także

Pierwszy fotoradar na świecie zbudował Holender, kierowca rajdowy Maurice Gatsonides. Urządzenie miało pomóc mu radzić sobie z zakrętami - bezpiecznie i z optymalną prędkością. Eksperyment okazał się udany, kierowca wygrał rajd Monte Carlo, a potem w akcie radości pochwalił się swoim wynalazkiem policji. Tak oto nad kierowcami na całym świecie zawisły czarne chmury.
- Jeżeli ktoś ogranicza naszą wolność, a fotoradary są tak postrzegane, zaczynamy się buntować - w ten sposób Ewa Odachowska z Instytutu Transportu Samochodowego tłumaczy skrajną niechęć kierowców do tych urządzeń. - Warto jednak spojrzeć na sprawę z innej strony. Bo jeśli jest szansa, żeby oszczędzić jedno ludzkie istnienie i zmniejszyć wyniki statystyk choć o jeden wypadek to moim zdaniem warto wykorzystać fotoradar jak odstraszacz.
W tym roku Inspektorat Transportu Drogowego planuje uruchomienie nowego rodzaju fotoradarów, które będą wykonywać odcinkowy pomiar prędkości. Nowe urządzenia mają pojawić się w 29 miejscach w Polsce, głównie na drogach krajowych.

Ewa
Ewa Odachowska z Instytutu Transportu Samochodowego i Krzysiek Grzybowski w "4 do 4"

Niestety, zdaniem kierowców niektóre lokalizacje są zupełnie nietrafione i w żaden sposób nie przyczynią się do zwiększenia bezpieczeństwa ruchu drogowego. Gość Krzyśka Grzybowskiego przyznaje, że to logiczna argumentacja i nie sposób się z nią nie zgodzić: - Zakładam, że idea projektu była taka, żeby urządzenia pojawiły się w najbardziej niebezpiecznych miejscach na polskich drogach. Tymczasem część z nich trafiła do miejsc, gdzie działają jedynie prewencyjne, czyli uspokajają ruch.
Według ministra finansów tegoroczne wpływy do budżetu z mandatów wyniosą półtora miliarda złotych. Rok temu dochód stanowił tylko ułamek tej kwoty. W internecie pojawiły się sugestie, by w ramach obywatelskiego ruchu oporu wszyscy zaczęli jeździć zgodnie z przepisami. Więcej na ten temat dowiesz się słuchając nagrań z audycji "4 do 4".
kul