Logo Polskiego Radia
Czwórka
Ula Kaczyńska 22.03.2014

Robert Gliński: mamy głęboko zakodowany romantyzm, na barykady ruszymy od razu

Wystarczyły dwa tygodnie, żeby najnowszy film Roberta Glińskiego obejrzało ponad pół miliona widzów. Ekranizacja "Kamieni na szaniec" jeszcze przed premierą budziła emocje. Dziś zbiera bardzo dobre recenzje.
Reżyser Robert Gliński opowiadał o tym jak powstawał fil Kamienie na szaniecReżyser Robert Gliński opowiadał o tym jak powstawał fil "Kamienie na szaniec"Ola Górska

- Decydując się na adaptację powieści Aleksandra Kamińskiego postanowiłem przedstawić własną wersję mitu. I cały czas miałem świadomość, że będzie to dla mnie duże wyzwanie, bo sięgnąłem po dzieło, które weszło już do kanonu "polskości" i naszej tradycji - wspomina Robert Gliński. -  Każde pokolenie tę książkę czytało, każde pokolenie zna losy głównych bohaterów, wszyscy jakoś o ten tytuł się otarliśmy. Musiałem znaleźć sposób, który pozwoli mi w ciekawy sposób opowiedzieć dobrze znaną historię. Postawiłem na napięcie i emocje.

Czas pokazał, że był to słuszny wybór. Krytycy nie szczędzą reżyserowi słów uznania i podkreślają, że jego wizja "Kamieni na szaniec" nie nadwyręża takich pojęć jak: patriotyzm, ojczyzna i poświęcenie.

Dziennikarz filmowy, krytyk portalu Filmweb oraz Czwórkowy ekspert Łukasz Muszyński  w swojej recenzji ocenia, że film Glińskiego to "porządne kino gatunkowe i udana próba przedstawienia dylematów członków Szarych Szeregów ich rówieśnikom z XXI wieku".

- Kamiński napisał "Kamienie..." w 1943 roku. Gdybyśmy chcieli wiernie odwzorować jego opowieść, powstałaby z tego niezła ramota - mówi gość "Kontrkultury". - Poza tym mieliśmy na uwadze to, że książka powstała "ku pokrzepieniu serc", a nasz film tej roli pełnić już nie musi. Oczywiście sytuacja na Ukrainie, która zbiegła się w czasie z premierą obrazu, sprowokowała młodych ludzi do myślenia o patriotyzmie. Ale myślę, że nasza młodzież jeszcze nie odczuwa takiej presji, żeby wyraźnie deklarować swoje przekonania: walczyłbym lub nie. Choć z drugiej strony my, Polacy mamy głęboko zakodowany romantyzm, więc pewnie od razu ruszylibyśmy na barykady.

Tomasz Ziętek i Kamil Szeptycki: szukaliśmy prawdy o naszych bohaterach >>>

Być może dlatego też nie potrafimy przejść obojętnie obok historii Rudego, Zośki i Alka. Świadczy o tym nie tylko sukces frekwencyjny filmu, ale też uroczyste premiery w Warszawie, Lublinie i Krakowie, które zakończyły się owacjami.

Jedną z najbardziej poruszających i najczęściej komentowanych scen jest przesłuchanie Rudego w siedzibie gestapo. - Trochę bałem się, że przesadziliśmy z brutalnością, ale jak inaczej mieliśmy pokazać, że ten chłopak był naprawdę męczony… Zamęczony. Na śmierć - tłumaczy reżyser. - Dodatkowo, gdybyśmy tego nie zobaczyli, nie byliśmy w stanie zrozumieć determinacji, z jaką Zośka próbuje odbić przyjaciela z rąk bandytów.

W rolach głównych Gliński obsadził aktorów młodego pokolenia: Tomasza Ziętka, Marcela Sabata i Kamila Szeptyckiego. Obok nich na ekranie pojawiają się uznane gwiazdy: Artur Żmijewski, Danuta Stenka, Andrzej Chyra, Krzysztof Globisz, Olgierd Łukaszewicz, Marian Dziędziel. Specjalnie z myślą o filmie utwór skomponował Dawid Podsiadło. Internauci oszaleli na punkcie tego singla. Na kanale Youtube piosenkę i klip "4:30" odtworzyło już ponad pół miliona osób.

(kul/mm)