Media komentując wyniki wyborów, zwróciły uwagę, że PKW nie spieszyła się z ogłoszeniem oficjalnych danych. Państwowa Komisja Wyborcza podała je dopiero w poniedziałek po godz. 21. Urzędnicy tłumaczyli, że dlatego tak późno, bo protokół z każdego okręgu musi być w wersji papierowej dostarczony do siedziby w Warszawie.
"A jednak PO", "Podniósł się po 17 porażkach". Prasa o oficjalnych wynikach wyborów do PE >>>
- Te informacje były kilka godzin przed dotarciem samochodów. I jak już otrzymali protokół, musieli to sprawdzić z tym, co mieli na serwerach. Gdyby więc wpisać do ustawy, do kodeksu wyborczego, elektroniczny tryb przekazywania informacji z uwierzytelnieniem, to nie byłoby żadnego problemu - sugeruje Grzegorz Osiecki.
Publicysta dodaje, że musiałoby to zostać zrobione w taki sposób, żeby była pewność, iż będą odpowiednie zabezpieczenia przed atakiem hakerskim. - Są jakieś systemy weryfikacji. W innych krajach tak jest to robione - mówi.
Michał Sutowski ("Krytyka Polityczna") zaznacza, że w jego opinii, nie miałoby to dużego wpływu na istotniejsze kwestie, takie jak poziom frekwencji wyborczej czy poziom zainteresowania obywateli wyborami.
- Jeśli będzie system elektroniczny, to można się zastanowić, jak wyglądałyby rozmaite komisje sprawdzające, weryfikujące i grupy "elektronicznych mężów zaufania", które będą weryfikować, czy aby partia rządząca nie dokonała jakiegoś "przekrętu" czy też "cudu nad serwerami" - mówi gość Trójki.
Goście audycji "Komentatorzy" mówili także o wizji Europy po wyborach do Parlamentu Europejskiego.
WYBORY DO PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO - serwis specjalny >>>
Rozmawiała Maja Borkowska.
(kh/mk)