Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
Aleksandra Tykarska 21.08.2019

Ukryte znaczenia kołysanek

Pamiętam moje zdumienie, kiedy w latach 60. wędrowałem po wsiach Polski Centralnej i gospodyni przed porannym wyjściem w pole dawała swojemu małemu dziecku nasączony czymś gałganek do ssania.

Po tym dziecko spokojnie spało w domu kilka godzin, a domownicy szli w pole. Początkowo nie zwróciłem na to uwagi, wydawało się to czymś naturalnym. Jednak następnego dnia zapytałem matkę, czym nasącza ten gałganek. - A ja gotuję suche makówki i maczam w tym gałganek. Po tym dzieci dobrze śpią. Tutaj wszyscy tak robią - odpowiedziała.

Podobne relacje zebrałem w wielu miejscach. Opiaty okazały się skuteczną piastunką. 

Trud wychowania dzieci w biednej postpańszczyźnianej wsi prowadził do tego, że bardzo często nie miał kto się dzieckiem zajmować. To, że dzieckiem zajmowała się przede wszystkim matka i śpiewała mu nad kołyską kołysanki, jest młodopolską konfabulacją. Matka szła w pole albo do obrządku, dziadkowie - jeżeli byli zdolni do pracy - też. Dzieci od piątego roku życia pasły gęsi i krowy. Starsze dzieci też szły z rodzicami w pole. Stąd opiaty.

U bogatych chłopów bywały służące, ale je też chętniej brano w pole, niż zostawiano do opieki nad dzieckiem (polecam nowelę Czechowa „Spać się chce”). Kiedy już nie było wyjścia, zabierano dzieci do płachty w pole. Ale tam też musiało być pilnowane przez starsze rodzeństwo (proszę porównać z fotografią w muzeum w Bytomiu z lat 30.) albo przez psa (obraz Aleksandra Kotsisa "Żniwa" z 1872 roku).

Warto potraktować teksty kołysanek jako ważne źródło obyczajowej informacji, a nie tylko ciumkanie nad kołyską. Co z tekstów tych wynika? Popatrzmy na płytę "Wokół dziecka", wydaną przez Polskie Radio. Motywem, który dominuje tam prawie zawsze, jest śpiewanie dziecku, że jest tu po to, żeby pomagać, pracować. Sen służy temu, żeby to się stało szybko (gdy dziecko śpi, to rośnie). Przykładami kołysanek śpiewanych dziecku sierocie przez piastunkę są kołysanki Rachańskiej, Gumieli, Różańskiej. No i najbardziej niezwykła kołysanka Marianny Gumieli. To hybrydowe połączenie kołysanki, pieśni dziadowskiej i sierocej. Śpiewana przez piastunkę dzieciobójczynię.

Warto uważnie wsłuchać się w kołysanki. Kiedy to zrobimy, usłyszymy w nich coś więcej niż tylko urocze "aaa, kotki dwa"...

Andrzej Bieńkowski

***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.