Logo Polskiego Radia
PolskieRadio 24
Jan Odyniec 21.09.2019

Jacek Sasin: pamiętamy, co się działo po tragedii smoleńskiej. Wtedy budowaliśmy żywy pomnik

- Wiemy, jak było trudno w pierwszych miesiącach, co działo się pod Pałacem Prezydenckim, te sceny wokół krzyża, który postawili zaraz po tragedii harcerze. To zdziczenie, które spotkało tych, którzy pod krzyżem oddawali hołd tym, którzy polegli - mówił Jacek Sasin w rozmowie z Polskim Radiem 24 opowiadając o drodze, jaką trzeba było przejść zanim udało się zbudować pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej.

Kiedy 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem doszło do największej w historii Polski tragedii lotniczej związanej z najwyższymi urzędnikami państwowymi, wydawało się, że wydarzenie to zjednoczy Polaków i zasypie podziały społeczne i polityczne w Polsce. Szybko okazało się, że nadzieje są płonne, społeczeństwo podzieliło się jeszcze mocniej, zaś część osób sprawujących władzę nie chciała nawet symbolicznego upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej.

EN_00910424_0025 kopia 663.JPG
Katastrofa smoleńska. Wspomnienie o Januszu Kurtyce

O drodze do budowy pomników ofiar oraz samego prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Warszawie opowiadał Jacek Sasin, który włączył się w działania społecznego komitetu budowy pomnika ofiar tragedii smoleńskiej.

Inicjatywa narodziła się od razu

Jacek Sasin został zapytany o to, kiedy narodził się pomysł budowy monumentów. Jak podkreślił, taki pomysł powstał właściwie w pierwszych dniach po tragedii, jednak wówczas osoby związane przede wszystkim z Lechem Kaczyńskim miały zbyt zajęte głowy by móc się tym zajmować. Jak stwierdził Jacek Sasin, "przeżywaliśmy tę tragedię. Myśleliśmy też o tym, jak godnie pochować nie tylko pana prezydenta, panią prezydentową, ale również tych wszystkich, którzy im w tym tragicznym locie towarzyszyli i zginęli razem".

- Później przyszła również refleksja, że ta pamięć musi mieć swój materialny wymiar. Wiemy, jak było trudno w pierwszych miesiącach, co działo się pod Pałacem Prezydenckim, te sceny wokół krzyża, który postawili zaraz po tragedii harcerze, to zdziczenie, które spotkało tych, którzy pod tym krzyżem oddawali hołd tym, którzy polegli - mówił wicepremier.

>>> [ZOBACZ TAKŻE] Debata Poranka: Publicyści o pomniku smoleńskim

- Wtedy wydawało się, że przed nami bardzo daleka droga. Wtedy budowaliśmy taki żywy pomnik - można powiedzieć. Tym żywym pomnikiem byli ludzie, którzy każdego 10. przez wiele miesięcy i lat przychodzili rano na mszę do kościoła seminaryjnego - dodał.

Pamięć musi mieć wymiar materialny

Jak mówił wicepremier Jacek Sasin, idea pomnika ewoluowała. Pojawiały się różne pomysły, które były nagminnie odrzucane przez władze Warszawy. Na pewnym etapie zaproponowano nawet, by pomnik przyjął formę "pomnika świateł" - tak, by nie kłócił się z układem urbanistycznym wokół Pałacu Prezydenckiego. Nawet ten pomysł został odrzucony przez ówczesną prezydent stolicy Hannę Gronkiewicz-Waltz, bo kojarzył jej się z pomnikiem świateł związanym z III Rzeszą.

Proponowane były także różne miejsca, jednak członkowie tzw. rodzin smoleńskich nieodmiennie podkreślali, że pomnik musi stanąć w pobliżu Pałacu Prezydenckiego. O tym także wspominał w prawie każdym swoim przemówieniu podczas miesięcznic prezes PiS Jarosław Kaczyński.

>>> [ZOBACZ TAKŻE] Miesięcznica smoleńska. Politycy PiS uczcili pamięć ofiar katastrofy

- Od początku był pomysł, żeby pomnik stanął pod Pałacem Prezydenckim. Tam zbierały się tłumy Polaków bezpośrednio po tragedii. Można powiedzieć, że Polacy wybrali to miejsce - podkreślił Jacek Sasin.

Komitet proponował wiele miejsc, ostatecznie jednak udało się wybrać takie, które znajdują się w bezpośrednim sąsiedztwie Pałacu Prezydenckiego. Trwało to jednak bardzo długo i wymagało ogromnej determinacji komitetu społecznego.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

Audycję "Człowiek i jego dzieło" prowadziła Małgorzata Raczyńska-Weinsberg.

Polskie Radio 24/jmo

***

Data emisji: 21.09.2019

Godzina emisji: 18:33