Logo Polskiego Radia
Trójka
Michał Karpa 14.07.2014

Bliskowschodni kocioł wrze. Czy będzie kolejna intifada?

- Kolejne wejście Izraelczyków do Strefy Gazy spowoduje wzrost nienawiści i przyczyni się do tego, że poparcie dla pokoju będzie nikło - mówi w radiowej Trójce Mariusz Borkowski z Informacyjnej Agencji Radiowej.
Atak Izraela na Strefę GazyAtak Izraela na Strefę GazyPAP/EPA/ATEF SAFADI

"To, co robimy, to jest akt obrony. Każde państwo, które zostałoby zaatakowane przez terrorystów, tak by postąpiło" - mówi o rakietowych atakach na Strefę Gazy premier Izraela Benjamin Netanjahu. Wszelkie międzynarodowe propozycje rozejmu między Palestyną i Izraelem zostały przez niego odrzucone.

W Strefie Gazy wybuchy i strzały to dzień powszedni. Podczas trwającej w ostatnim tygodniu ofensywy izraelskiej śmierć poniosło blisko 170 Palestyńczyków, ponad 1000 osób zostało rannych. Premier Izraela zapowiada jeszcze ostrzejsze środki, winą za wszystko obarczając radykalne ugrupowanie Hamas. Pogrzeby ofiar zamieniają się w manifestacje antyizraelskie, po drugiej stronie rośnie nienawiść do Palestyńczyków, gdy ogłaszany jest kolejny alarm bombowy. Coraz głośniej mówi się też o zajęciu Strefy Gazy przez izraelską armię.

Więcej komentarzy do bieżącej sytuacji na świecie znajdziesz na podstronach audycji "Raport o stanie świata" oraz "Trzy strony świata".

- Jest oczywiste, że wkroczenie do Strefy Gazy nie spowoduje zmiażdżenia Hamasu. Izraelczycy już dwukrotnie tam wchodzili, oczywiście zadali Hamasowi ciężkie straty, ale sama organizacja to przetrwała - mówi Mariusz Borkowski z Informacyjnej Agencji Radiowej i zaznacza, że wynik konfliktu z Hamasem nie pozostanie bez wpływu na przyszłoroczne wybory w Izraelu i pozycję premiera tego kraju. - Jest jeszcze jedna rzecz, o której nikt nie mówi. Kolejna taka operacja sprawi, że nienawiść zwykłych Palestyńczyków zostanie jeszcze bardziej podsycona - dodaje rozmówca Ernesta Zozunia.

Mariusz Borkowski podkreśla, że choć próby budowania państwowości palestyńskiej trudno w ostatnim czasie uznać za udane, to trzeba mieć na uwadze znaczenie radykalnej organizacji islamskiej. - Gdyby nie było Hamasu, Palestyńczycy na drodze uznania międzynarodowego byliby znacznie dalej - przekonuje gość Trójki, zaznaczając jednak, że o ile współpraca Hamasu z władzami na Zachodnim Brzegu Jordanu układa się dobrze, o tyle w Strefie Gazy sytuacja wygląda dramatycznie. - Na Zachodnim Brzegu Jordanu jest poczucie, że trzeba wynegocjować pokój, w Strefie Gazy tego poczucia w ogóle nie ma - ocenia dziennikarz.
Zapraszamy do wysłuchania całej audycji!

"Trzy strony świata" na antenie Trójki w poniedziałki i środy o godz. 16.45.

(mk)