Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 03.01.2014

Milicja nachodzi w domach kierowców AutoMajdanu

Kilkaset osób protestowało przed siedzibą milicji drogowej w Kijowie przeciwko nękaniu uczestników blokad samochodowych urządzanych przed rezydencją prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza, oraz innych wysokich rangą urzędników państwowych.
Kijowski EuroMajdanKijowski EuroMajdanPAP/EPA/ERGEY DOLZHENKO
Posłuchaj
  • Dymtro Bułatow: niech wiedzą, że niezależnie od tego, ilu naszych wsadzą do więzienia, ile będzie represji, my będziemy kontynuować swoje akcje, a liczba protestujących będzie wtedy rosła (źr. IAR)
Czytaj także

Demonstranci byli także niezadowoleni z wydanego przez drogówkę zakazu wjazdu do centrum stolicy dla ciężarówek i pojazdów komunalnych. Utrudnia to dostawy żywności i opału, oraz wywożenie śmieci z miasteczka namiotowego na Majdanie Niepodległości, gdzie od listopada protestują przeciwnicy władz.

Jeden z komendantów tzw. Euromajdanu, opozycyjny deputowany Andrij Parubij zagroził, że jeśli drogówka nadal będzie tak się zachowywała, to przenośne toalety z Majdanu staną przed jej siedzibą, zaś setki worków ze śmieciami zostaną przyniesione wprost przed administrację Janukowycza.

Informacje o funkcjonariuszach Drogowej Inspekcji Samochodowej (ukr. DAI) nachodzących uczestników rajdów samochodowych do domów Janukowycza, ministra spraw wewnętrznych Witalija Zacharczenki i prokuratora generalnego Wiktora Pszonki, zaczęły się pojawiać w sieciach społecznościowych kilka dni temu.

(wideo: AutoMajdan przez rezydencją prezydetna W. Janukowycza "Międzygórze")

Osoby, którym złożono takie wizyty twierdzą, że milicjanci pytali, kto kierował ich pojazdami podczas takich rajdów, oskarżali kierowców, że nie zatrzymali się do kontroli drogowej, a nawet starali się zarekwirować dokumenty należących do nich pojazdów. Tylko w czwartek milicja przyszła do domów około 50 osób.

Choć cytowani w mediach prawnicy mówią, że DAI nie ma prawa do takich działań, funkcjonariusze drogówki powołują się na wewnętrzne rozporządzenie MSW w tej sprawie, objęte klauzulą tajności.

Dmytro Bułatow, który kieruje grupami protestujących wykorzystujących swoje samochody, czyli tak zwanym AutoMajdanem, także podkreśla, że takie działania są nielegalne.

Setki samochodów przed siedzibą prezydenta
Przeciwnicy władz zablokowali samochodami na kilka godzin rezydencję prezydenta Janukowycza ”Międzygórze” pod Kijowem.w ostatnią niedzielę. Do miejscowości, gdzie się ona znajduje, przyjechało około tysiąca samochodów. Akcja odbywała się pod hasłem "Solidarność przeciwko terrorowi".

Głównym postulatem uczestników rajdu było ukaranie odpowiedzialnych za milicyjną przemoc wobec protestujących na Majdanie Niepodległości ludzi, oraz ukaranie wykonawców i zleceniodawców brutalnego pobicia dziennikarki śledczej Tetiany Czornowoł.

Oprócz manifestacji przed majątkiem prezydenta protestujący pikierowali między innymi przed domami prokuratora generalnego Wiktora Pszonki, a także ministra spraw wewnętrznych Witalija Zacharczenki.

(wideo: AutoMajdan u prokuratora gen. W. Pszonki)

Majdan trwa

Na kijowskim placu Niepodległości wciąż protestuje około 2 tysięcy osób. Większość ma zamiar pozostać na Majdanie co najmniej do prawosławnych świąt Bożego Narodzenia, czyli do 7 stycznia.

Manifestanci stoją, słuchają przemówień ze sceny, a także chodzą pikietować różne instytucje państwowe. Około dwustu osób było dziś przed jednym z sądów, gdzie miał się odbyć proces kilku uczestników antyrządowych protestów. Mimo że obowiązuje ustawa o amnestii, nadal są oni przetrzymywani w areszcie. - Prawo w naszym kraju nie jest przestrzegane, tak jak ta ustawa podpisana przez prezydenta. Naszych kolegów nie wypuszczają, a procesy odkładają - powiedział Polskiemu Radiu kierujący kolumną manifestujących Stepan.

Żaden z manifestantów, z którymi rozmawiał reporter Polskiego Radia, nie ma zamiaru wracać do domu na święta Bożego Narodzenia. - Będę tutaj, mam kolegów, którzy są cały czas tutaj. Bardzo chcę, żeby coś się zmieniło, żebyśmy byli w Europie. Żyjemy w biedzie przez korupcję - powiedział Mykoła z Tarnopola.

Proeuropejskie demonstracje rozpoczęły się 21 listopada. Po brutalnym pobiciu demonstrantów 30 listopada nabrały one antyrządowego i antyprezydenckiego charakteru. Manifestanci żądają ukarania winnych pacyfikacji, zwolnienia z aresztów zatrzymanych oraz dymisji rządu.

PAP/IAR/agkm