Logo Polskiego Radia
PAP
Agnieszka Kamińska 01.07.2015

Sannikau i Szuszkiewicz: udział w wyborach na Białorusi jest bezsensowny

Były kandydat opozycji na prezydenta Białorusi Andrej Sannikau oraz były przewodniczący Rady Najwyższej (parlamentu) Białorusi Stanisław Szuszkiewicz wyrazili w środę pogląd, że udział w jesiennych wyborach prezydenckich nie ma sensu. - W warunkach dyktatury nikt nie wywalczył demokracji poprzez wybory - mówił Szuszkiewicz

Sannikau, który jest jednym z liderów kampanii "Europejska Białoruś" i w poprzednich wyborach w 2010 roku był jednym z kandydatów opozycji, oświadczył, że jedyne rozwiązanie odpowiadające nastrojom społeczeństwa to bojkot obecnych wyborów i żądanie zwolnienia więźniów politycznych, w tym przede wszystkim innego kandydata opozycji z 2010 roku Mikoły Statkiewicza, odbywającego wyrok sześciu lat pozbawienia wolności.

- Bojkot i już. A czy czynny, czy bierny - niech każdy decyduje sam. Uważamy, że ludzie nie pójdą na wybory, dlatego ogłaszamy stanowisko zgodne z nastrojami w społeczeństwie - oznajmił Sannikau w Radiu Swaboda.

Sannikau został zatrzymany wieczorem po wyborach 19 grudnia 2010 roku, kiedy siły bezpieczeństwa rozbiły demonstrację opozycyjną. Sąd uznał go za winnego organizacji masowych zamieszek i skazał na pięć lat pozbawienia wolności. Pod wpływem tortur podpisał prośbę o ułaskawienie do prezydenta. W kwietniu 2012 roku został zwolniony, po czym wyemigrował z Białorusi.

Przeciwko udziałowi w wyborach opowiedział się również Szuszkiewicz. - Udział w wyborach jest bezsensowny i tylko pomaga władzom. Bo wynik tych tak zwanych wyborów jest z góry ustalony - oświadczył w Radiu Swaboda. - W warunkach dyktatury nikt nie wywalczył demokracji poprzez wybory - dodał Szuszkiewicz.

Inny były kandydat w poprzednich wyborach, szef Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji (BChD) Wital Rymaszeuski oświadczył natomiast, że choć tym razem jego organizacja nie weźmie udziału w wyborach i nie poprze żadnego kandydata, to wykorzysta formalne możliwości agitacji, by zbierać podpisy na rzecz zwolnienia Statkiewicza i innych więźniów politycznych.

- Apelujemy, żeby nie kłamać, że to, co teraz się odbywa, to są wybory.(...) Dlatego białoruscy chrześcijańscy demokraci nie uczestniczą w kampanii, bo wyborów nie ma. Ale przy tym wykorzystamy wszystkie formalne możliwości agitacji, jakie daje okres przedwyborczy - zapowiedział Rymaszeuski. Dodał, że oprócz zbierania podpisów na rzecz zwolnienia więźniów politycznych BChD zamierza się przyłączyć do akcji nadzorowania przebiegu wyborów.

Termin wyborów prezydenckich został wyznaczony na 11 października.

Czytaj także
statkiewicz 510 663 roter.jpg
"Miejsce Łukaszenki jest w więzieniu, a Statkiewicza na urzędzie prezydenta"

Oprócz Łukaszenki o planach startu wspominało na razie kilku polityków, m.in. szef Partii Liberalno-Demokratycznej Siarhiej Hajdukiewicz. Opozycja nie ma wspólnego kandydata. Zjednoczona Partia Obywatelska wysunęła kandydaturę swego przywódcy Anatola Labiedźki, a Partia Lewicowa "Sprawiedliwy Świat" - Siarhieja Kalakina. Partia BNF powiadomiła zaś, że poprze działaczkę kampanii "Mów prawdę!" Taccianę Karatkiewicz.

Stworzono też grupę inicjatywną na rzecz wysunięcia kandydatury więźnia politycznego – Mikoły Statkiewicza.

W poprzednich wyborach na Białorusi startowało siedmiu kandydatów opozycji. Po zamknięciu lokali wyborczych 19 grudnia 2010 roku doszło do brutalnego zdławienia w Mińsku protestów przeciwko nieuczciwemu przebiegowi wyborów oraz do masowych zatrzymań, a 20 grudnia nad ranem Centralna Komisja Wyborcza ogłosiła, że Łukaszenka zdobył prawie 80 proc. głosów.

Łukaszenka nieprzerwanie sprawuje urząd prezydenta na Białorusi od 1994 roku.

PAP/agkm

Informacje o Białorusi: Raport Białoruś

bialorus.polskieradio.pl