Z badań GUS przeprowadzonych wiosną tego roku wynika, że w Polsce jest aktywnych około 55 mln kart SIM (zarówno abonamentowych jak ipre-paid) – należy zwrócić uwagę, że ponad połowę stanowią karty pre-paid (54%), które nie wymagają długoterminowej umowy z operatorem a mogą być ważne przez 1 rok, co tłumaczy wysoką penetrację, razem z faktem rosnącej popularności urządzeń mobilnych (tablety, laptopy etc.) używających dedykowaną kartę SIM. Szacuje się ponadto, że na koniec 2013 roku liczba użytkowników smartfonów przekroczy 7 mln, do tego dochodzi rosnąca popularność tabletów, których tegoroczna sprzedaż szacowana jest nawet na 1,8 mln szt., a ich udział w rynku urządzeń komputerowych osiągnąć może 25% w roku bieżącym i 36% w roku przyszłym.
Takie dynamiki wzrostu prowadzą do wniosku, że o ile rynek telefonów i związanych z tym usług jest praktycznie nasycony, to rośnie grono osób, które są potencjalnymi odbiorcami produktów i usług dostępnych on-line na urządzenia mobilne. Zatem w kolejnych latach wzrost będzie napędzany głównie popytem na usługi związane z transmisją danych i w najbliższej przyszłości będziemy mieć do czynienia z intensywnym rozwojem usług mobilnych – aplikacji, czy rozwiązań w obszarze m-commerce. Już dzisiaj zresztą powszechnie używamy smartfonów do korzystania z różnego rodzaju usług, a dynamika wzrostu ilości danych przesyłanych na urządzenia mobilne jest w Polsce bardzo wysoka.
Z jakich usług najchętniej korzystają posiadacze smartfonów? Źródło: Związek Pracodawców Branży Internetowej IAB.
Jest też druga strona medalu. Tak szybki rozwój nie może się oczywiście odbywać bez niezbędnej infrastruktury, dzięki której możemy w ogóle korzystać z dobrodziejstw urządzeń mobilnych: częstotliwości i samej sieci.
Częstotliwości piętą achillesową
Zacznijmy od tego pierwszego elementu. W swoim raporcie „TMT Predictions 2013” firma doradcza Deloitte przewiduje, że chociaż w 2013 roku udostępniane są dodatkowe zakresy częstotliwości – tak na świecie, jak i w Polsce – to mimo wszystko ich niedobory będą się powiększać, szczególnie w obszarach o gęstej zabudowie. Będzie to naturalnie zauważalne dla użytkowników – chociażby w postaci spadku jakości usług: zmniejszenia prędkości przesyłu danych, trudności z dostępem do sieci czy przerywaniem połączeń. Powód takiego stanu rzeczy jest dość oczywisty – podaż częstotliwości nie nadąża za popytem, który zresztą rósł będzie w dalszym ciągu i to w szybkim tempie, a co do zasady dostępne częstotliwości są ograniczone. Rosnąca wciąż liczba smartfonów i tabletów też nie ułatwia sprawy, gdyż przeciętny smartfon generuje średnio 35 razy więcej ruchu niż zwykły telefon komórkowy. Jak zauważają eksperci Deloitte – remedium na taki stan rzeczy jest bardziej efektywne wykorzystanie spektrum częstotliwości, które już jest dostępne, choćby przez rozwój bardziej wydajnych technologii (jak choćby LTE), które oddalą – przynajmniej na jakiś czas – widmo dotarcia do granicy fizycznej wydajności dostępnych zasobów radiowych.
Rosnące nakłady na sieć
- Jeśli chodzi o sieć dostępową – to według „Raportu o stanie rynku telekomunikacyjnego w Polsce w 2012 roku”, opublikowanego w czerwcu przez państwowy Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE), suma ubiegłorocznych inwestycji w sieć dostępową związaną z Internetem wyniosła ponad 500 mln zł, z czego ponad połowa – to nakłady na technologie mobilne. Urząd szacuje, że tegoroczne nakłady na rozwój sieci dostępowej wyniosą niemal 850 mln zł, co – przy obecnym tempie rozwoju usług mobilnych – daje podstawę do szacowania znaczącego wzrostu nakładów na technologie mobilne. Należy przypuszczać, że w kolejnych latach taki wzrostowy trend zostanie utrzymany, co dodatkowo będzie stymulowane rozwojem usług LTE. Wyzwaniem dla operatorów jest w tym wypadku modernizacja sieci, tak aby zapewnić jak najlepszy dostęp do Internetu. W tym kontekście nie można też wykluczyć łączenia przez operatorów różnego rodzaju usług czy nawet konsolidacji działań z innymi podmiotami.
Wszystko to wymaga znaczących nakładów kapitałowych. Widać to zresztą w skali całej Europy – największe europejskie firmy z tej branży szukają pieniędzy na inwestycje w infrastrukturę, nie tylko korzystając z finansowania bankowego, ale też szukając pieniędzy gdzie indziej - np. tnąc koszty bądź i pozbywając się części aktywów telekomunikacyjnych czy medialnych, niezwiązanych bezpośrednio z podstawową działalnością (w Polsce np. Orange, który wystawił na sprzedaż portal Wirtualna Polska; słyszy się sygnały, że France Telekom może sprzedać udziały w globalnym serwisie Dailymotion; Vodafone z kolei sprzedał prawie połowę udziałów francuskiego SFR swojemu konkurentowi – Vivendi, pozbył się też udziałów w China Mobile, itd.).
- Trudno się zresztą dziwić, gdyż telekomy – oprócz ogromnych potrzeb inwestycyjnych – są też pod dużą presją ze względu na spore zadłużenie, a także pogarszające się wyniki, co spowodowane jest z kolei dużą konkurencją, deregulacją rynku przy coraz wyższym jego nasyceniu, na co dodatkowo nakłada się okres spowolnienia gospodarczego.
- Obserwatorzy rynku są tu jednak podzieleni. Część uważa, że inwestycje w media były dobrym kierunkiem, ale natrafiły na niesprzyjającą sytuację rynkową, co zmusza niektóre telekomy do sprzedaży tych aktywów w poszukiwaniu gotówki. Inni z kolei twierdzą, że telekomy powinny skupić się na rozbudowie infrastruktury i tych usług, w których mogą mieć przewagę konkurencyjną – jak na przykład mobilne płatności czy rozwiązania m-commerce + „dane gromadzone w chmurze”.
- Sposobem na poprawę sytuacji finansowej – poprzez obniżanie kosztów – jest też współpraca operatorów przy inwestycjach. W Polsce przykładem takiej współpracy jest spółka NetWorks, która zajmuje się rozwojem wspólnej sieci dla T-Mobile i Orange. Na poziomie europejskim – media informują np. o rozmowach Vodafone z Deutsche Telekom dotyczących współpracy w ramach oferty hurtowej.
Chcąc nie chcąc, zadłużone telekomy aktywnie szukają zatem pieniędzy na własnym podwórku, tnąc koszty czy pozbywając się części aktywów. Nie zmienia to jednak faktu, że w całym tym złożonym ekosystemie w dalszym ciągu bardzo istotna jest rola banków, jako „dostawców” kapitału.
autor: Materiał prasowy/DNB BAnk