Minister rolnictwa Marek Sawicki zapowiedział w radiowej "Jedynce", że jeśli do poniedziałku weterynarze nie zrezygnują ze strajku, to rząd będzie zmuszony do ponownego przeanalizowania stawek za wykonywane przez nich badania.
Mówi, że mimo że w poniedziałek podpisano porozumienie, to Izba Lekarsko-Weterynaryjna nie zajęła jeszcze stanowiska.
Zdaniem ministra, protest tej grupy zagraża bezpieczeństwu obywateli i dlatego nie może dłużej trwać. Marek Sawicki podkreślił w "Sygnałach Dnia", że jego resort bardzo poważnie traktuje zawód weterynarza i dlatego nie może być mowy o chęci zmniejszenia zarobków tej grupy. Minister nie zgadza się z opinią części tego środowiska, które zarzuca mu znaczne obniżenie wynagrodzeń. W jego ocenie, redukcji uległo tylko jedno z zadań lekarzy, jednak nie wpływa to znacząco na ich wynagrodzenia. Przypomniał również, że pieniądze, jakie otrzymają weterynarze, są zależne od zaplanowanych wydatków państwa. W związku z tym sam minister rolnictwa ma ograniczone pole manewru. Podkreślił również, że resort przygotuje do piątku nowe stawki dla lekarzy i ma nadzieję, że oni się do nich szybko ustosunkują.
Marek Sawicki podkreślił, że kilka lat temu dokonano zmian w systemie badania zwierząt przygotowanych do uboju. Doprowadziły one do zwiększenia bezpieczeństwa, ludzie są chronieni przed chorobami przenoszonymi przez zwierzęta. Tym samym minister rolnictwa nie zgadza się z zarzutami części środowiska weterynaryjnego.
Lekarze weterynarii praktykujący prywatnie protestują przeciwko obniżeniu stawek za wystawianie świadectw zdrowia zwierząt, zniesieniu wystawiania świadectw zdrowia świń powiązanego z monitorowaniem choroby Aujeszky'ego, a także przeciwko planom restrukturyzacji służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo żywnościowe. Akcja sprzeciwu polega na niepodpisywaniu umów z powiatowymi lekarzami weterynarii, na mocy których prowadzi się badania zwierząt.
agkm
Posłuchaj wywiadu na stronie "Jedynki"