Oszczędnie udziela wywiadów, nie biega od "śniadaniówki" do "tok szołu". Zajmuje się swoim hobby i przede wszystkim rodziną. Jest śpiewającą aktorką. Cechuje ją spokój ducha i mądrość życiowa, świadcząca o dojrzałości. I tej osobistej, i zawodowej.
- W rubryce zawód wpisuję: "wolny". Nie jestem aktorką, a określenie artystka jest odświętne. Nie powinno się go nadużywać. Artystą się bywa, ale wierzyć trzeba, że może się nim być. Mój zawód jest bardzo wolny i bardzo niepewny – mówi Katarzyna Groniec.
Jak podkreśla, śpiewanie towarzyszy jej od dawna. - To teraz piosenka bardziej autorska, ale nadal ma elementy "aktorskie". W XXI wieku muzyka ta nie wygląda już jednak tak jak w latach 60., 70. i 80. minionego stulecia.
Dlaczego piosenkarka bywa zdystansowana, szczególnie jeśli chodzi o kontakty z przedstawicielami mediów? - Nie obrażając nikogo, osiemdziesiąt procent ludzi, z którymi się stykam, kompletnie nie ma pojęcia o zawodzie dziennikarza. Mam wrażenie, że może go wykonywać każdy, kto akurat dorwał się do mikrofonu - twierdzi Groniec. - Kiedyś przyszedł do mnie ktoś przed koncertem, żeby zapytać... "jak było", bo nie mógł zostać do końca. Miałam opowiedzieć, co czułam, występując przed publicznością. To mijanie się z etyką tego zawodu - mówi.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy z audycji "Ex Magazine".