Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio 24
Konto Usunięte Konto Usunięte 19.04.2019

Historyczne momenty w obiektywie aparatu

– Zdjęcie, na którym widać świecący krzyż, było dla mnie najważniejsze. Zostanie ono ze mną na zawsze. Wyrażało pewnego rodzaju triumf i to pokazała osoba, która je wykonała – powiedziała fotograf Marta Smolańska. – Dla mnie to niezwykle symboliczne zdjęcie – dodał Andrzej Hrechorowicz, były fotograf prezydenta Andrzeja Dudy.
Posłuchaj
  • 19.04.19 Andrzej Hrechorowicz: Fotografując Wałęsę zadziałał we mnie szósty zmysł, czułem, że coś się wydarzy.
Czytaj także

Zdjęcia z pożaru w paryskiej katedrze Notre Dame były tymi, które w ostatnich dniach dominowały w czołówkach światowych mediów. Wrażenie zrobiły również na Marcie Smolańskiej i Andrzeju Hrechorowiczu, którzy byli gośćmi audycji "W gruncie rzeczy".

– Do mnie przemówiło najbardziej ujęcie momentu, w którym strażacy wchodzą do katedry i patrzą na to, co nie spłonęło. Ukazuje im się świecący krzyż. Pomimo przerażających zdjęć pożaru, to ujęcie było dla mnie najmocniejsze – stwierdziła Marta Smolańska. – Fotografia bardzo symboliczne, dookoła wszystko spłonęło, a krzyż stał. Bóg ukazał swoją moc – dodał Andrzej Herechorowicz.     

Marta Smolańska zajmowała się m.in. fotograficznym dokumentowaniem ekshumacji prochów Polek zamordowanych w obozie koncentracyjnym w Ravensbrück i krematorium w Fürstenberg. Przyznała, że praca ta była dla niej szczególna.

– Bardzo bałam się przed wyjazdem do Niemiec czy uda mi się to sfotografować tak jakbym tego chciała. Po tym, jak znalazłam się na miejscu, strach ustąpił i wiedziałam, co mam robić. Dużo mocnych zdjęć wykonałam również podczas ekshumacji na "Łączce” i Cmentarzu Bródnowskim. Było to dla mnie zetknięcie się ze śmiercią. Znałam historie tych ludzi, to co działo się z nimi przed śmiercią. To wszystko wirowało mi w głowie, emocje nagromadziły się we mnie. Czuję, że muszę fotografować. To nie jest tylko fotografowanie śmierci jako produktu. Fotografowanie śmierci ma "przyszłość", zawsze będzie tematem z szansą na nagrody. Chodzi też o relację, interakcję z ludźmi. – zaznaczyła.

Zdjęciem, które kojarzy się z Andrzejem Hrechorowiczem, jest fotografia z 4 czerwca 1992 roku. Ukazani są na niej Lech Wałęsa i jego najbliżsi współpracownicy siedzący w sejmowej loży i śmiejący się, gdy odczytano z tzw. listy Macierewicza nazwisko Wałęsy, jako tajnego współpracownika służb.

– Zadziałał wtedy chyba szósty zmysł. Czułem, że coś się wydarzy, dlatego do Sejmu pojechałem już po godzinach pracy. Przewidywałem, że to właśnie Wałęsa będzie najważniejszą postacią tamtego wieczora. Wycelowałem w niego aparat i czekałem. Po słowach posła Świtonia był krótki histeryczny wybuch śmiechu, to był moment, jedna klatka – wspominał gość Polskiego Radia 24.  

Audycję "W gruncie rzeczy" prowadził Rafał Dudkiewicz.

Polskie Radio 24/db

-------------------------------------

Data emisji: 19.04.2019

Godzina emisji: 20.06