Podczas kręcenia filmu zużyto 400 kg prochu, 400 kg naftalenu, 20 tys. litrów paliwa, 2,5 tys. litrów płynu do wytwarzania dymu. W filmie zagrało 123 aktorów, z produkcją współpracowało 550 osób z grup rekonstrukcyjnych, kilkuset statystów, 53 kaskaderów, 130 kawalerzystów i 220 koni.
Odrobina prawdziwej historii podczas produkcji filmu
Ponadto aktorzy, którzy brali udział w zdjęciach, naprawdę strzelali na planie, słyszeli prawdziwe wybuchy, które były wysadzane podczas zdjęć. Z tym wiąże się interesująca anegdota, bowiem ładynki wybuchowe były wkopywane w ziemię. Podczas tych prac w pewnym momencie odkryto niewybuch z okresu wojny.
B. Gelner o głównym bohaterze "Legionów": Tadek ma ułańską fantazję
- To była ostatnia transza zdjęć, nie wliczając "dokrętek", które miały miejsce na Mazurach. To było ogromne przedsięwzięcie, ponieważ nasza scenografia stworzyła paronastohektarową scenografię, czyli przekopała pole, na którym z dwóch stron były okopy - rosyjskie, z drugiej strony okopy polskie - wyglądające bardzo realistycznie. Myślę, że to w filmie bardzo ładnie zostanie oddane - opowiadał Bartosz Gelner.
- W trakcie wkładania tych wszystkich wybuchów podczas jakichś ujęć rzeczywiście znaleziony został niewybuch. To trochę nas rozśmieszyło, bo przy tej ilości ładunków, które my wysadzaliśmy, to chyba nikt nie chciałby jakiegoś nieprzyjemnego przypadku prawdziwego wybuchu. Na chwilkę zdjęcia zostały wstrzymane. Na szczęście nikomu nic się nie stało, służby ten ładunek zabrały ze sobą. My dalej na szczęście tylko bawiliśmy się w wojnę - mówił aktor.
Zapraszamy do wysłuchania całej audycji.
Polskie Radio 24/jmo
***
Audycja: "Kulturalnie na temat"
Prowadzący: Katarzyna Cygler
Gość: Bartosz Gelner
Data emisji: 07.09.2019
Godzina emisji: 23:35