Włoski pisarz Ferdinando Camon ujawnia w dzienniku "La Stampa" kulisy wczorajszego spotkania Benedykta XVI z artystami.
Miejsca w Kaplicy Sykstyńskiej, w której zorganizowano spotkanie, były numerowane. Kolejność numerów wielu uczestników spotkania odebrało jako swoisty "ranking", przygotowany przez watykańskich oficjeli. Ferdinando Camon uważa, że numery "nie mogły być przypadkowe". Jego zdaniem, odzwierciedlały one jakąś hierarchię.
"Zostaliśmy ocenieni i zważeni: ktoś zasłużył na pierwszy rząd, ktoś na ostatni", pisze Camon, wymieniając nazwiska artystów, którzy siedzieli przed nim i tych, których posadzono dalej. Z zadowoleniem odnotowuje, że na dalszych miejscach było słychać Benedykta XVI lepiej, aniżeli w pierwszych rzędach.
Camon uważa, że spotkania podobne do wczorajszego powinny się odbywać częściej i trwać dwa dni: jednego dnia mówiłby papież, drugiego artyści. Watykanu i tak by to nic nie kosztowało, ponieważ "za pociąg i hotel zapłaciliśmy sobie sami" - kończy włoski pisarz.
Informacyjna Agencja Radiowa,Marek Lehnert