Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
migrator migrator 22.03.2010

Kobietę chorą na raka leczono paracetamolem

Chojnowianka Zofia Sturis zmarła 7 lutego - dwa tygodnie po tym, jak lekarze ze szpitala w Zgorzelcu rozpoznali u niej zaawansowane stadium raka nerki, z przerzutami do płuc, wątroby i na kości.

Zanim pani Zofia trafiła do Zgorzelca, przez pół roku szukała pomocy u lekarzy z przychodni rejonowej w swoim rodzinnym mieście, Chojnowie. Sugerowali, że symuluje. Bez badań i konsultacji ze specjalistami diagnozowali u cierpiącej kobiety rwę kulszową i wypadnięcie dysku.

Doktor Grigorij B., do którego Zofia Sturis zgłosiła się w sierpniu ub.r. z ostrym bólem barku, nie zlecił żadnych badań. Przepisał tylko środki przeciwbólowe. Miesiąc później chojnowianka dostała skierowanie do ortopedy. Doktor nie widział niczego nieprawidłowego. Zaaplikował serię silnych zastrzyków przeciwbólowych. 18 grudnia pani Zofia trafiła do dr. Henryka P. Skarżyła się na ból kręgosłupa. Lekarz nie zlecił żadnych badań i nie skojarzył tego z wcześniejszym bólem barku. Przepisał leki przeciwbólowe.

Ból był tak wielki, że kobieta nie mogła chodzić

30 grudnia lekarz na oddziale ratunkowym legnickiego szpitala odmówił przyjęcia chojnowianki do szpitala. Stwierdził rwę kulszową i odesłał ją do domu.

W styczniu ból był już tak wielki, że Zofia Sturis nie mogła chodzić. Do przychodni trafiła na noszach. Neurolog, dr Janina G., stwierdziła wypadnięcie dysku i zapisała kolejne środki przeciwbólowe. Tydzień później ta sama lekarka przepisała już tylko paracetamol.

Wcześniej, na początku sierpnia, Zofia Sturis zgłosiła się do lekarza medycyny pracy. Doktor zignorował podwyższone OB oraz zmiany w kolorze moczu. Nie zlecił powtórzenia badań i nie poinformował pacjentki o grożącym jej niebezpieczeństwie, wystawiając kobiecie pozwolenie na pracę.

Po śmierci Zofii Sturis legnicka prokuratura wszczęła śledztwo. Sprawę badają także rzecznik praw pacjenta i Dolnośląska Izba Lekarska.

kg,gazetawroclawska.pl