Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Anna Janicka 16.05.2013

Nowy papież i wielkie nadzieje: czy Franciszek zrewolucjonizuje Kościół?

Dwa miesiące po wyborze papieża oczekiwania wobec Franciszka wciąż rosną. Coraz głośniej wyrażane są nadzieje, że następca Benedykta XVI zreformuje nie tylko Kurię Rzymską, co jest najpilniejszym zadaniem, ale także cały Kościół i zmieni mentalność hierarchii.

Nowy biskup Rzymu, mimo mocnej presji ze strony kościelnych hierarchów z całego świata zaniepokojonych rysami na wizerunku Watykanu w wyniku skandali i konfliktów, wciąż nie przedstawił dokładnego programu tego, co zamierza zmienić za Spiżową Bramą. Jednak wiele jego gestów, słów i czynów od chwili wyboru 13 marca pozwala dość precyzyjnie nakreślić rozważany przez niego kierunek zmian.

Pewne wydaje się to, że Franciszkowi nie brakuje determinacji i energii, w przeciwieństwie do jego poprzednika. Benedykt XVI okazał się chwilami wręcz bezradny wobec oporu ze strony watykańskiej hierarchii, niechętnej innowacjom i długo musiał zmagać się z wprowadzaniem zasady zerowej tolerancji i głośnego piętnowania skandalu pedofilii, co uważa się za jedną z jego największych zasług.

Papieża Bergoglio rozpiera energia i wola działania - zauważają watykaniści, których zdaniem źródłem siły i zdecydowania jest głównie jego niezależność. To człowiek nieulegający żadnym presjom i niezbyt skory do kompromisów - podkreślają biografowie Franciszka, którzy pisali o nim już, gdy był arcybiskupem Buenos Aires. Kładą nacisk na to, że wzbudzająca zachwyt i entuzjazm wiernych dobroduszność, łagodność, życzliwość i wyrozumiałość papieża idą w parze z bardzo silnym charakterem oraz stanowczością.

We włoskich mediach trwa dyskusja na temat zjawiska, określanego jako "efekt Franciszka", czyli powrót ludzi do Kościoła i konfesjonałów, a także masowy napływ wiernych na audiencje generalne i południowe spotkania. Po kolejnych takich uroczystościach, w których uczestniczy niekiedy nawet po 100 tysięcy osób, wierni z Włoch i innych krajów w wypowiedziach w telewizji wyznają, że trzymają kciuki za nowego papieża. Oby tylko wystarczyło mu sił i zdrowia, bo determinacji ma wystarczająco dużo - mówią.

Wyrażane są coraz głośniej nadzieje na to, że Franciszek przeprowadzi nie tylko gruntowną reformę Kurii Rzymskiej i uprości jej rozbudowaną i zbiurokratyzowaną strukturę, ale również zmieni mentalność księży i całej hierarchii. Watykanista dziennika "La Stampa" Andrea Tornielli przyznał, że duże wrażenie robi na nim to, jak często papież w swych kazaniach przestrzega księży i biskupów przed pogonią za pieniędzmi, próżnością oraz karierowiczostwem. Używa przy tym, podkreśla Tornielli, "słów radykalnych", a częstotliwość tych apeli świadczy najdobitniej jego zdaniem o tym, że nie jest to "rzadkie zło".

Jako bardzo znaczące wskazuje się to, że najważniejszy element swego programu zmian - Kościół ubogi, dla ubogich - papież z Argentyny przedstawił zaraz po swym wyborze podczas spotkania z przedstawicielami mediów z całego świata, chcąc do nich w pierwszej kolejności skierować bezpośrednio ten ważny przekaz.

Okazją do kreślenia planów papieża są śledzone z wielkim zainteresowaniem przez media poranne msze, jakie odprawia codziennie w Domu Świętej Marty gdzie mieszka. Jego barwne, niekiedy kolokwialne wypowiedzi - na przykład o tym, że spowiedź to nie "pralnia" grzechów - trafiają na czołówki gazet.

W czwartek papież powiedział dobitnie w kazaniu: "nie" dla salonowych, wykształconych chrześcijan, pozbawionych apostolskiego zapału. Zachęcił do tego, aby sprzeciwiać się nadmiernemu spokojowi w Kościele.

O tym, że "rewolucja Franciszka" nie zatrzyma się tylko na przebudowie Kurii Rzymskiej, ale pójdzie znacznie głębiej i dotknie całego Kościoła, nie tylko watykańskich struktur, przekonany jest nawet ich reprezentant, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Środków Społecznego Przekazu arcybiskup Claudio Maria Celli. W jego opinii papież chce pomóc przeżywającemu kryzys Kościołowi.

-Te dwa miesiące pontyfikatu otworzyły drzwi nadziei dzięki temu, że papież odwołuje się do tego, co jest niezbędne - powiedział arcybiskup Celli podczas debaty w środę w Rzymie.

- Papież stoi przed historycznym wyzwaniem w obliczu poważnego kryzysu - podkreśla publicysta Corriere della Sera Massimo Franco, autor wydanej właśnie książki "Kryzys imperium watykańskiego. Od śmierci Jana Pawła II do dymisji Benedykta XVI; dlaczego Kościół stał się nowym globalnym oskarżonym". Podczas prezentacji tomu katolicki działacz, założyciel rzymskiej Wspólnoty Świętego Idziego Andrea Riccardi wyraził opinię, że wybór Franciszka nie rozwiązał wszystkich problemów. -Ale przynajmniej rozwiązał jeden wielki, to znaczy rozbudził sympatię ludzi do Kościoła - ocenił Riccardi.

- Widać niezwykły sojusz między ludem a papieżem, zaś linia postępowania wskazana przez Franciszka natychmiast zmieniła proporcje niektórych kontrowersyjnych aspektów zarządzania Kościołem - uważa Andrea Riccardi.

Massimo Franco nie ma wątpliwości: - Wybór Jorge Maria Bergoglia to szczęśliwa niespodzianka, bo jest to pierwszy globalny papież, odpowiadający na wyzwania peryferii świata. -

Wielu komentatorów pisze dwa miesiące po konklawie, że wybór Franciszka to przełomowe wydarzenie i historyczna szansa dla Kościoła.

Lecz ten papież nie przez wszystkich będzie lubiany - zastrzegał już wcześniej watykanista Marco Politi, który zauważył, że największą irytację konserwatywnej części hierarchii wywołuje jego sprzeciw wobec mocno zakorzenionego "narcyzmu teologicznego" oraz przede wszystkim wyraźnie akcentowany zamiar tego, by być "biednym biskupem". Niepokojące według części hierarchii jest to, że Franciszek nie toleruje żadnej ostentacji przepychu i "nadmiaru dekoracji".

- Papież może mówić w kazaniach o biedzie, ale zwierzchnik Kościoła, który chce mieszkać w dwóch pokoikach to już dla Watykanu za dużo - tak Politi podsumował stanowisko niemogących odnaleźć się w nowej sytuacji hierarchów.