Czy warto uczyć się historii z 3-częściowego filmu "Nasze matki, nasi ojcowie"? Ile jest w nim prawdy? Na te pytania starali się odpowiedzieć historycy i politolodzy z Niemiec i Polski w warszawskim Domu Spotkań z Historią.
Powodem ogromnych kontrowersji, które wywołał niemiecki serial jest przedstawienie w nim żołnierzy Armii Krajowej jako zgorzkniałych antysemitów.
Andreas Lawaty z Instytutu Europy Północno-Wschodniej w Lüneburgu uważa, że serial może pełnić ważną rolę w kształtowaniu pamięci obu narodów.
Zobacz serwis o II WOJNIE ŚWIATOWEJ >>>
W debacie wziął udział również historyk i teolog doktor Robert Żurek, który podkreślił, że polscy widzowie powinni interpretować serial bardziej globalnie. Według niego, w debatach Polacy mają tendencję do przywiązywania zbyt dużej wagi do pojedynczych wydarzeń. Zamiast tego, powinni skupić się na tym jak rozwija się podejście do historii w Niemczech.
Doktor Żurek ocenia, że film nie powinien w szczególnie negatywny sposób wpłynąć na stosunki polsko-niemieckie, które opierają się na solidnych filarach. Jednak jego zdaniem ta produkcja może powodować pewne spięcia. W Niemcach utwierdza negatywny stereotyp Polaka, a z kolei w Polsce wywołuje kolejne pretensje wobec Niemców.
Serial "Nasze Matki, nasi ojcowie" wzbudził również kontrowersje wśród niemieckiej Polonii. Polskie Towarzystwo Historyczne w Niemczech ma zamiar wystąpić do producentów, dystrybutorów oraz telewizji ZDF o odszkodowanie na rzecz Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, bk