Prezydent Francji Francois Hollande uznał ataki za wypowiedzenie wojny francuskim wartościom i zapowiedział odwet. Francja - jak zaznaczył polityk - będzie "bezlitosna wobec barbarzyńców z Państwa Islamskiego".
Dramat w Paryżu. "Terroryści są na fali wznoszącej"
- Jesteśmy w stanie wojny. Uderzymy we wroga, aby go zniszczyć we Francji, Europie i Syrii - powiedział premier Francji Manuel Valls, zapowiadając kontynuowanie interwencji w Syrii, z zamiarem zniszczenia IS.
W Belgii i Francji w ramach dochodzeń otwartych po serii zamachów terrorystycznych w Paryżu doszło do pierwszych zatrzymań.
Anonimowe źródła we francuskich władzach ujawniły tożsamość jednego z siedmiu zamachowców: to urodzony we Francji w regionie Chartres 29-letni Ismael Mostefai o korzeniach algierskich. Mężczyzna został zidentyfikowany dzięki pobraniu odcisków palców. W niedzielę prokuratora poinformowała, że zatrzymano siedem osób z jego rodziny.
Również siedem osób zatrzymano w Belgii. Według tamtejszej prokuratury, dwóch z siedmiu terrorystów, którzy dokonali paryskich zamachów, miało obywatelstwo francuskie i mieszkało w Belgii, w tym jeden - w brukselskiej imigranckiej dzielnicy Molenbeek Saint Jean.
Uczestnicy szczytu G20 w Antalyi uczcili pamięć ofiar minutą ciszy. We Francji do poniedziałku trwa trzydniowa żałoba narodowa.
Prezydent USA Barack Obama ocenił, że zamachy w Paryżu były atakiem na cywilizowany świat. Przemawiając na konferencji prasowej poprzedzającej szczyt G20 w Turcji, zapewnił, że USA pomogą Francji w złapaniu osób odpowiedzialnych za akty terroru.
Na całym świecie ludzie gromadzą się przed ambasadami i placówkami konsularnymi Francji, gdzie składają kwiaty i zapalają znicze. Do Francji płyną kondolencje i zapewnienia o solidarności nie tylko od polityków, lecz także - a nawet przede wszystkim - od tysięcy ludzi wstrząśniętych francuską tragedią.
IAR/PAP/iwo