Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Maria Kąkol 14.02.2013

Piotr Beczała jako Książę zachwyca Nowy Jork

Metropolitan Opera przedstawia nową inscenizację opery Verdiego „Rigoletto” z Piotrem Beczałą w partii Księcia Mantui. Śpiew i gra polskiego tenora porywa wszystkich, spektakl – tylko niektórych.
Piotr Beczała podczas spotkania z Jackiem Hawrylukiem w Dwójce (Płytomania, listopad, 2012)Piotr Beczała podczas spotkania z Jackiem Hawrylukiem w Dwójce ("Płytomania", listopad, 2012)Grzegorz Śledź/PR

Reżyser, Michael Mayer, zmienił czas i miejsce akcji tragedii: zamiast XVI-wiecznej Mantui oglądamy Las Vegas w latach 60. minionego wieku. Miejsce książęcego dworu zajmuje kasyno, a niektóre postacie opery upodabnia do znanych przedstawicieli świata rozrywki i filmu. Scenę, na której oprócz kasyna Mayer umieścił, między innymi, bary, rozświetlają barwne reklamy. Uwspółcześniono również tłumaczenie libretta.

Niezmieniona pozostaje tylko muzyka i sama opowieść – historia książęcego błazna, Rigoletta, który na skutek lekkomyślnych postępków swego władcy – pozbawionego skrupułów uwodziciela – traci jedyną, na próżno chronioną przed brutalnością świata, córkę.

Michael Mayer, do którego ulubionych oper należy właśnie „Rigoletto”, twierdzi, że musiał znaleźć klucz, dzięki któremu wymowa dzieła trafi do widzów współczesnych. – Chciałem wybrać okres, w którym ta tragedia nabierze wymiaru ponadczasowego, uniwersalnego – tłumaczy. – W przedstawionej w operze Mantui rządzi blichtr, pieniądz i siła; dlatego za współczesny odpowiednik tego miejsca uznałem właśnie Las Vegas – ucieleśnienie amerykańskiego losu – dodaje Mayer.

Nietypowa inscenizacja opery spotyka się z bardzo różnorodnymi ocenami. Na przykład, według recenzenta „Bloomberg News”, spektakl Mayera odznacza sie zarazem „emocjonalną głębią i powierzchownym blaskiem”, dziennik „New York Times” zaś oświadcza, że koncepcja przedstawienia, choć, owszem, pomysłowa, nie została należycie przemyślana.

Jednomyślnym za to uznaniem cieszy się wykonujący partię Księcia Piotr Beczała. „Wall Street Journal” chwali go nie tylko za piękno i siłę głosu, lecz także za znakomitą prezencję, a „New York Times” dodaje, że polski śpiewak na scenie zachowuje się swobodnie i tryska energią. Jak wyznaje sam artysta, choć noszenie określonego kostiumu zmusza go do poruszania się w konkretny sposób, sposób grania roli Księcia zależy od niego. – Mogę grać swojego Księcia, nie muszę niczego wymyślać – twierdzi Piotr Beczała.

Obok polskiego tenora w przedstawieniu biorą udział, między innymi: jako Rigoletto Żeljko Lucić, baryton; w roli Gildy, córki błazna, Diana Damrau, sopran; w partii płatnego mordercy imieniem Sparafucile Stefan Kocan, bas, a jako siostra zabójcy, Maddalena – Oksana Volkova, mezzosopran. Orkiestrę Metropolitan Opera prowadzi dyrygent z Włoch, Michele Mariotti.

W sobotę w 64 krajach, w tym także w Polsce, miłośnicy opery będą mogli obejrzeć transmitowanego z Metropolitan Opera „Rigoletta” w 1900 kinach.