Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 17.08.2010

Tomasz Nałęcz ma dużą wadę

Były wicemarszałek Sejmu jest podatny na zdradę polityczną. To jego duża wada.
Jerzy WenderlichJerzy Wenderlichfot. Polskie Radio
Posłuchaj
  • Jeerzy Wenderlich o Tomaszu Nałęczu, rozdziale Kościoła od państwa, ustawach autorstwa SLD
Czytaj także


Jerzy Wenderlich, wicemarszałek Sejmu z SLD, nie ma najlepszej opinii o Tomaszu Nałęczu, chociaż zastrzega, że prywatnie go lubi. Przypomina, że Nałęcz był szefem kampanii prezydenckiej Marka Borowskiego przed pięcioma laty i odszedł do sztabu Włodzimierza Cimoszewicza. A w tej kampanii Nałęcz, kojarzony z lewicą, opowiedział się za Bronisławem Komorowskim.


Wicemarszałek nie wierzy w zapowiadaną przez PO ofensywę ustawodawczą. Jego zdaniem, do końca kadencji Platforma nic nie zrobi. - Platforma dalej będzie sobie bimbać z rzeczywistością Wenderlich radzi PO, żeby sięgnęła do 93 projektów ustaw, które przygotował SLD, a które leżą w szufladach marszałka Sejmu, bo rząd nie chce ich wdrażać, a PO nie chce, żeby ujrzały światło dzienne.

Nawiązując do krzyża przed Pałacem Prezydenckim poseł SLD uznał, że nie byłoby problemu, gdyby słuchano Sojuszu i przestrzegano rozdziału Kościoła od państwa. - Prawica wręcz zapraszała Kościół do życia publicznego i teraz jest jak jest - podsumował Wenderlich.

(ag)

Kamila Terpiał: Moim gościem jest dzisiaj Wicemarszałek Sejmu z Sojuszu Lewicy Demokratycznej Jerzy Wenderlich. Witam serdecznie, panie marszałku.

Jerzy Wenderlich: I ja równie serdecznie.

K.T.: Dlaczego nie zatrudniłby pan profesora Tomasza Nałęcza?

J.W.: No, w sumie to jest bardzo sympatyczny człowiek, Tomka osobiście bardzo lubię, ale co innego takie prywatne relacje, a co innego polityka. No, profesor Tomasz Nałęcz... Pani profesor Senyszyn każe mi mówić „doktor habilitowany”, podobno nie jest pan Tomasz Nałęcz profesorem, ale już nieważne, ja będę mówił „pan profesor” z najwyższym szacunkiem. Pan profesor ma dużą wadę, która w polityce jest wadą naprawdę przerażającą – otóż jest politycznie bardzo podatny na zdradę. I to nie tylko my w Sojuszu Lewicy Demokratycznej to znamy, ale poznał to również kandydat na prezydenta Marek Borowski, u którego Tomasz Nałęcz był zdaje się szefem sztabu, a później zobaczył, że trzeba iść do Cimoszewicza, bo tam są większe szanse. Tak że tam poszedł...

K.T.: Czyli jednym słowem nie można mu zaufać?

J.W.: Politycznie ja bym tego nie zrobił. Ale prywatnie owszem...

K.G.: Ale ma być doradcą do spraw historii i dziedzictwa narodowego. Tutaj też pana zdaniem się nie sprawdzi?

J.W.: O, tego nie wiem, ja tego nie wiem, jak pan prezydent chce wykorzystać profesora Tomasza Nałęcza. Ja myślę, że głowa państwa ma prawo do takich kreacji personalnych, jakie sobie wymyśli, i nietaktownie byłoby po pierwsze – gdybym ja to komentował, a po drugie – naprawdę dla mnie nie jest to coś, co zaprząta moją uwagę, ja myślę o Sojuszu Lewicy Demokratycznej, o rozmowach z ludźmi, które prowadzimy, o tym, jakie mają uwagi do...

K.T.: O wyborach samorządowych.

J.W.: Tak, i o wyborach samorządowych. I uważam, że te partie kłótliwe (myślę o Platformie i PiS-ie) one schodzić będą na manowce polskiej polityki. My będziemy odzyskiwać to poparcie, które kiedyś mieliśmy.

K.T.: A czy taki gest Bronisława Komorowskiego może świadczyć o tym, że prezydent chce budować takie szerokie polityczne zaplecze?

J.W.: O, w sumie nic dziwnego. Myślę, że wzoruje tu się na panu prezydencie Aleksandrze Kwaśniewskim, który też to czynił, choć oczywiście myślę, że żeby osiągnąć poziom Aleksandra Kwaśniewskiego, założyciela i architekta nowoczesnej europejskiej lewicy w Polsce, to siedzenie pod żyrandolem nie wystarczy.

K.T.: Ale prezydent może sięgać po jeszcze większą ilość polityków kojarzonych z lewicą, jeżeli nie bezpośrednio z lewicą związanych?

J.W.: O, jeśli coś ma być profesjonalnie w Polsce robione, to musi to być ktoś, który kiedyś był w Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który współpracował z Sojuszem Lewicy Demokratycznej. Na prawicy tak dużo zdolnych ludzi nie ma. Tak że jeśli ma być troszkę i dobrych rzeczy w tej kancelarii, to tylko za sprawą tego, że będzie pan prezydent czerpał z tych naszych nieprzebranych rezerwuarów. Mamy rzeczywiście gromadę, gromadę bardzo zdolnych ludzi w Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

K.T.: To zobaczymy, czy poznamy jeszcze jakieś nazwiska. Wracając do Tomasza Nałęcza, to on, jeżeli miałby doradzać prezydentowi w sprawie teraz bardzo głośnej, emocjonalnej, czyli krzyża, który stoi przed Pałacem Prezydenckim, to mówi, że radziłby, aby prezydent nie angażował się w tę sprawę, a powinny ją rozwiązać władze Warszawy. Czy to jest dobry tok myślenia?

J.W.: No, sam już nie wiem. Myślę, że może pan profesor Tomasz Nałęcz przeoczył pewne fakty. Otóż jak w mediach donoszono, pan prezydent zawierał jakieś porozumienie z hierarchami kościelnymi, ciche bo ciche, ale jednak zawierał...

K.T.: Kancelaria Prezydenta, taki był przekaz.

J.W.: ...nic nie działo się w tej sprawie na pewno bez wiedzy pana prezydenta, tego jestem pewien. Więc skoro powiedział A i mu się nie udało, no to znaczy, że musi mówić be, ce, de aż do er zet i zet z kropką i może mu się uda.

K.T.: Czyli powinien zabrać głos.

J.W.: Tak, powinien i oczywiście powinien dbać o to, żeby ta przestrzeń publiczna wolna była od elementów religijnych, bo dochodzi do takich rzeczy, do jakich dochodzi i oczywiście ta przestrzeń powinna być uwolniona publiczna od tego, o czym mówiłem.

K.T.: Powinien zabrać głos i dążyć do tego, żeby jak najszybciej przenieść krzyż, tak jak było pierwotne porozumienie, do kościoła św. Anny?

J.W.: No więc w ogóle nie byłoby tego problemu, gdyby słuchano Sojuszu Lewicy Demokratycznej, kiedy mówiliśmy, że rozdział Kościoła od państwa to jest norma europejska, a nie żadna fanaberia. Tymczasem prawica zapraszała wręcz Kościół do życia publicznego, no i teraz jest jak jest.

K.T.: Panie marszałku, Platforma zapowiada ofensywę ustawodawczą. Co prawda dopiero po wakacjach, czyli od września, ale mają do sejmu trafić licznie pakiety ustaw, między innymi zdrowotnych, a także emerytalnych. Chodzi tu o zrównanie wieku. Czy Platforma może w tej kwestii, którejś z tych kwestii liczyć na lewicę?

J.W.: W każdej może liczyć z tą różnicą, że musi dać lewicy szansę. Ja te kolejne deklaracje Platformy, że ona będzie miała jakąś ofensywę, traktuję tak jakby powiedzieć, że do wyścigów na Służewcu staje żółw i ma szansę na wygraną. Oczywiście tak nie będzie, Platforma znowu będzie bimbać sobie rzeczywistością. Obiecywała przyspieszenie po stu dniach rządów, po roku rządów, po pięciuset dniach rządów, po dwóch latach i teraz też obiecuje. No, wreszcie niech coś zrobi i powie, że zrobiła...

K.T.: Nie wierzy pan w to...

J.W.: ...a nie będzie obiecywać. No nie, raz – że tego nie zrobiła...

K.T.: ...że ustawy trafią we wrześniu.

J.W.: ...a dwa – niech wreszcie otworzy zamrażarkę Platforma Obywatelska, bo tam nie pięć, nie dziesięć i nie siedemnaście, nie dwadzieścia cztery i nie pięćdziesiąt jeden, a 93 projekty ustaw Sojuszu Lewicy Demokratycznej, które mogłyby być zbawieniem dla Polski, bo są mądre, mądrzejsze od tych Platformy i PiS-u, a leżą w zamrażarce, bo rząd nie chce ich wdrażać, a Platforma trzyma je, by nie ujrzały światła dziennego. Dziwne to.

K.T.: Czyli do rządu Platformy i marszałka sejmu apeluje wicemarszałek sejmu z lewicy Jerzy Wenderlich. Bardzo dziękuję za rozmowę.

J.W.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)