Ta jednorazowa zapomoga miała zachęcić kobiety do rodzenia dzieci.
Młode mamy twierdzą jednak, że takie pieniądze nie starczą na wyprawkę dla maluchów i w większości przeznaczają je na bieżące potrzeby. A tych jak zawsze jest sporo, pieluchy, kosmetyki, wózek czy zabawki nie kupią się przecież same.
Gdy w zeszłym roku pojawiły się informacje o możliwości likwidacji tego świadczenia, w urzędach zaczęły się tworzyć kolejki. Okazało się, że tysiąc złoty to nie jest taka mała suma.
Eksperci podkreślają, że becikowe w niewielkim stopniu wpływa na liczbę urodzeń, gdyż w Warszawie od pięciu lat co rok na świat przychodzi o ok. 200 – 300 dzieci więcej. Powodem może być jednak zamykanie oddziałów porodowych wokół stolicy.
Dlatego też przeprowadzano eksperyment, by sprawdzić ile rodzących matek mieszka w Warszawie. Wydano 19 359 ubranek dla dzieci rodzicom zameldowanym w stolicy, czyli o połowę mniej sztuk, niż było wszystkich urodzeń w Warszawie.
Niektóre miasta, by zwiększyć liczbę swoich mieszkańców i wesprzeć rodziców, oferowały dodatkowe samorządowe becikowe. Ale w większości przypadków nie przynosiło to oczekiwanych rezultatów.
Od kilku lat w Polsce rodzi się więcej dzieci, ale powodem nie jest taka forma pomocy państwa. Na dzieci decydują się ludzie urodzeni w latach 80., czyli wtedy, gdy był wyż demograficzny.
Najwięcej bobasów urodziło się w zeszłym roku - ponad 418 tys. Eksperci przewidują, że bez względu na to, czy becikowe zostanie czy też nie, tendencja ta w następnych latach będzie maleć.
(pp)
Aby wysłuchać całą rozmowę, wystarczy kliknąć "Tysiąc złotych piechotą nie chodzi" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.
"Sygnałów Dnia" można słuchać w dni powszednie od godz. 6:00.