Gryzą, psują urlop, a walka z nimi przypomina walkę z wiatrakami.
Wiesław Rozbicki z Sanepidu potwierdza, że w tym roku komarów jest więcej niż w poprzednich sezonach. - Jest ciepło, mokro i nie ma wiatru, to dla nich idealne warunki - mówi. Tłumaczy, że w Polsce mamy 40 gatunków komarów. Te, które rozmnożyły się w tym roku, są wyjątkowo małe i krwiożercze. - Na szczęście są bezpieczne. Poza sporadycznymi przypadkami nie przenoszą chorób - zapewnia. Niebezpiecznie jest tylko wtedy, gdy ktoś ma alergię.
Witold Tomaszewski z Głównego Inspektoratu Sanitarnego mówi, że w aptekach są przeróżne środki odstraszające komary, a na potem - preparaty łagodzące świąd. - Trzeba się nimi starannie wysmarować i nosić odzież zasłaniającą jak największe partie ciała - radzi. Proponuje też, by unikać wychodzenia na dwór w porach, gdy owady gryzą najmocniej, tzn. o świcie i o zmierzchu. Pociesza, że - jeśli nie rozdrapie się bąbla - świąd szybko ustąpi.
Marek Matysek z Ekoradia radzi ustawić krzak pomidora w oknie: komary nie lubią tego zapachu i nie wlecą. - Dobrze jest też posadzić pelargonie w skrzynkach, rozsypać płatki cebuli na parapecie. Komary nie lubią też zapachu bazylii - dodaje. Według niego skutecznym, domowym sposobem na walkę z komarzą plagą jest łyknięcie wit. B6.
Tymi samymi sposobami można walczyć z meszkami, które w tym roku są równie uciążliwe. Z tym że plaga meszek trwa zwykle dwa, trzy tygodnie, a komary mogą nas męczyć do późnej jesieni.
Rozmawiała Alicja Dusza.
(lu)