Polska dyplomacja podejmuje desperackie wysiłki, by doszło do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą – mówi dr Łukasz Adamski z Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia. Jeszcze dziś prezydent Komorowski, przy okazji wmurowania kamienia węgielnego na cmentarzu w podkijowskiej Bykowni, ma się spotkać z prezydentem Wiktorem Janukowyczem. – Wcale nie jestem pewien, czy dojdzie do szczytu Ukraina-Unia 19 grudnia – mówi gość radiowej Jedynki. Zabiegi Polski, jako kraju sprawującego przewodnictwo Unii Europejskiej, skupiają się na przekonaniu ukraińskich władz, że bez okazania dobrej woli w sprawie Julii Tymoszenko nie będzie to możliwe. – Tymczasem Ukraińcy chcą się integrować z Unią na własnych zasadach. Nie rozumieją, że tak nie można – tłumaczy dr Adamski. Dlatego nie spodziewa się postępu w sprawie Julii Tymoszenko i jest prawdopodobne, że do szczytu w ogóle nie dojdzie.
>>>Przeczytaj całą rozmowę
Gość Jedynki opowiada, że w więzieniu, oprócz byłej premier, siedzi m.in. jej minister spraw wewnętrznych, także poważnie chory. Natomiast władze nie wykazują się taką gorliwością w ściganiu przestępstw urzędników Juszczenki czy Janukowycza. Do tej pory nie wiadomo, kto stał za fałszerstwami wyborów w 2004. – Ta sprawa pokazuje, jak ogromne są problemy z praworządnością na Ukrainie – zauważa dr Adamski. Jego zdaniem nie jest możliwe, by dopuszczono do strefy wolnego handlu państwo, które nie ma niezależnego sądownictwa.
Gość "Sygnałów Dnia" komentuje także deklarację Władimira Putina, że ten wystartuje w zbliżających się wyborach prezydenckich w Rosji. – Dmitrij Miedwiediew miał cztery lata, by wybić się na niepodległość i nie skorzystał z nich. Z polskiej perspektywy niewiele się zmienia. I tak czuło się, że w Rosji rządzi Władimir Putin – twierdzi dr Adamski.
Rozmawiał Krzysztof Grzesiowski.
(lu)