W Chorwacji co innego je się nad morzem, a co innego w górach, choć często jedno jest niedaleko od drugiego. – Ale czy to nad morzem, czy to w górach – wszystkie smakują wspaniale – zapewnia Piotr Bikont, dziennikarz kulinarny.
Nad morzem je się przede wszystkim owoce morza, których jest w Chorwacji wyjątkowo dużo. Są tam widoczne silne wpływy kuchni włoskiej: ryby, małże, kalmary, ośmiorniczki, ostrygi, mule... W pamięci gościa radiowej Jedynki zapadły zwłaszcza kalmary, które – jak twierdzi – Chorwaci przyrządzają wspaniale. – Aby spróbować tych specjałów, trzeba jechać do Chorwacji poza sezonem – radzi dziennikarz. A to dlatego, że w sezonie jest tak dużo turystów, iż gospodarze nie mogą nastarczyć specjałów. Poza tym niektóre potrawy są sezonowe: w innej porze roku je się mule, a w innej – kalmary.
W górach są zupełnie inne zwyczaje żywnościowe. Tam zjada się to, co zostanie wyhodowane, a nie wyłowione. Rozpowszechniona jest technika pieczenia w popiele. Inaczej się je także w głębi kraju w okolicach Zagrzebia, gdzie da się zaobserwować wpływy kuchni austro-węgierskiej.
Na wysoką jakość kuchni chorwackiej wpływa fakt, że potrawy robi się z produktów wytworzonych przez siebie. – W górach w każdym gospodarstwie mają własną baraninę, własne figi suszone, własne wino – mówi w "Czterech porach roku" Piotr Bikont.
Rozmawiali Sława Bieńczycka i Roman Czejarek.
(ag)