Jego wyprawa rozpoczęła się w 2002 roku. Marcin Obałek, który od tego czasu pokonywał swoim poczciwym traktorem marki Ursus dziennie średnio 150 km (maksymalna prędkość traktora to 29,4 km/h) jest zdania, że szybciej podróżować nie trzeba, bo w ten sposób można przyglądać się otoczeniu. - Mój traktor najpierw przetoczył się przez Poznań i Leszno, a potem wyruszył na podbój świata - wspomina Obałek. - Na statku Veruda dotarł do portu Monte Video w Urugwaju.
W Ameryce przyjęto go bez zdziwienia. Czarno podróż Obałka widzieli raczej polscy mechanicy, którzy prognozowali, że jego Ursus zakończy żywot, zanim zdąży zjechać z pola. - Ale prawda jest taka, że pierwsza awaria miała miejsce dopiero między Poznaniem a Gdynią - śmieje się podróżnik. - Wysiadł nam alternator.
Ale w Ameryce traktor nie zawiódł. - Jedyna awaria, jaka miała miejsce wynikała ze złej jakości tamtejszego paliwa - wspomina Obałka.
Więcej problemów od stanu technicznego traktora Obałce sprawiała bariera językowa. - Z językiem angielskim trudno się tam przebić - wspomina podróżnik. - Na początku więc rozmawialiśmy przy pomocy rąk i nóg, ale po dwóch miesiącach, udawało się już łamanym hiszpańskim.
W czasie podróży Obałka na świat przyszła jego córka Lena, która dziś ma już 2 lata. Podczas swojej wyprawy podróznicy realizowali także program promocji Polski w kilkunastu szkołach od Urugwaju, po Argentynę. Posłuchaj nagrania rozmowy ze studia Jedynki.
Zapraszamy do "Lata z Radiem" już od godziny 9.