Szkoła podpisuje umowę, pobiera składkę i potem wpłaca ją do towarzystwa ubezpieczeniowego. I dotąd wszystko jest w porządku.
Nie wszyscy wiedzą jednak o tym, że po zawarciu umowy towarzystwa ubezpieczeniowe zwracają szkole 10-15 procent wartości składki. Niektóre firmy ubezpieczeniowe przelewają na konta szkoły pieniądze nawet przed zawarciem umowy. Jest to tak zwana darowizna. O tym, z którym towarzystwem zawrze umowę szkoła decyduje dyrektor. – Szkoła ma prowizję od firmy ubezpieczeniowej, która będzie pokrywać bieżące potrzeby uczniów – przyznaje Mariola Jaciuk, dyrektor jednej z największych na Dolnym Śląsku szkół zawodowych i ogólnokształcących, która wynegocjowała u ubezpieczyciela prowizję w wysokości 10 tys. złotych.
Zdaniem dyrektor nie widzi nic zdrożnego w tym, że szkoła bierze jedną trzecią tego, co wpłacają rodzice. – Takie są zasady. Każda firma ubezpieczeniowe w ten sposób łowi klientów. Przecież to funkcjonuje już od wielu lat – dodaje Jaciuk.
Problem w tym, że o tej ”praktyce” nie informuje się rodziców. Gdyby te pieniądze, które dostaje szkoła zostały dopisane do składki ubezpieczeniowej to uczniowie byliby lepiej ubezpieczeni, a w razie wypadku dostaliby większe odszkodowania.
Więcej na ten temat w dźwięku.