Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 09.08.2013

Turyści, a nie żeglarze śmiecą na Mazurach

Żeglarze od dziesiątek lat zostawiają tony śmieci na bindugach. Kiedyś było mniej marin, mniej miejsc do cumowania w portach, ale teraz to się bardzo zmieniło. Dlaczego więc nie zmieniły się paskudne nawyki pływających po Mazurach turystów?
Jezioro Woszczelskie na Pojezierzu EłckimJezioro Woszczelskie na Pojezierzu EłckimPanek/Wikimedia Commons

To dotyczy również wędkarzy, którzy zostawiają na brzegach rzek i jezior worki śmieci. I nic ich nie obchodzi, że inni będą chcieli z tego miejsca skorzystać. Problem jest poważny, bo i skala zjawiska nie jest mała. - Na wiosnę, kiedy ryba wchodzi do Kanału Mazurskiego i jest dużo wędkarzy, to oni brudzą bardziej niż żeglarze - mówi pracujący tam leśnik.

"Gdzie ta keja", reportaż Urszuli Żółtowskiej-Tomaszewskiej.
W dyskusji po reportażu prezes Polskiego Związku Żeglarskiego Wiesław Kaczmarek zwraca uwagę, że Mazury czy jeziora nie są żadnym ewenementem. Po wakacjach podobnie wyglądają góry i lasy pełne śmieci. Jego zdaniem, to kwestia wychowania oraz stosunku człowieka do drugiego człowieka i do przyrody. A takie rzeczy wynosi się z domu. Przekonuje, że to nie prawdziwi żeglarze z patentami brudzą. Brudzą żeglujący turyści, którzy nigdy nie byli na żadnym kursie, gdzie by ich nauczono zachowania w naturze.

- Przestępstwem przeciwko przyrodzie jest spuszczanie nieczystości z jachtów do jezior i rzek - mówi prezes PZŻ. Jest też trochę rozczarowany postawą leśników, którzy pobierają pieniądze za cumowanie, ale nie dają nic w zamian.
Prezes przypomina, że w latach 90. ustawiono na Mazurach kontenery na śmieci, bo ówczesny premier Włodzimierz Cimoszewicz dał na to pieniądze z rezerwy budżetowej. Akcja przetrwała rok, bo takie kontenery trzeba opróżniać, a urzędnicy pieniądze zamiast na wywóz śmieci przeznaczyli na kupno samochodów.
Małgorzata Izdebska, żeglarka, fundacja Nasza Ziemia, podkreśla, że nie zawsze gospodarze terenu poczuwają się do odpowiedzialności za umożliwienie zagospodarowania odpadów. - Dużo pływam po Mazurach i z doświadczenia wiem, że są takie miejsca, gdzie trzeba zapłacić i to słone pieniądze, a nie zawsze jest dostęp do kontenera - mówi w radiowej Jedynce. Więc trzeba mieć dużo silnej i dobrej woli, żeby przez tydzień pływać z workiem odpadów. Poza tym jest społeczne przyzwolenie na zostawianie śmieci.
Magazyn Reporterów "Bez znieczulenia" prowadził Jerzy Zawartka.
(ag)