- Ze zrozumiałych powodów zawsze idealizowaliśmy naszych władców. Mieliśmy okres zaborów, utratę niepodległości, chcieliśmy mobilizować do patriotyzmu, wielkich czynów i pokazywać jakieś wzorce. Szukano ich przede wszystkim w przeszłości i znaleziono królów, którzy odnosili wielkie sukcesy na arenie międzynarodowej. Zapominano jednak, że to byli ludzie swojej epoki, że postępowali tak jak inni władcy europejscy - mówił w "Naukowym zawrocie głowy" dr Andrzej Zieliński, autor książki "Skandaliści w koronach. Łotry, rozpustnicy i głupcy na polskim tronie".
Jako przykład idealizowania władców gość Jedynki przytoczył ukrywanie gwałtu, jakiego Bolesław Chrobry dopuścił się na księżniczce Przedsławie podczas wizyty w Kijowie. - Polscy historycy przedstawiali to jako swoiste zaślubiny Polski z Wielkim Księstwem Kijowskim, bo przecież polski władca usiadł na tronie w Kijowie - tłumaczył historyk i dziennikarz.
Gdy u władzy była już dynastia Jagiellonów, śmiertelne żniwo wśród jej przedstawicieli zbierał syfilis. - Ta choroba zaczęła się w Neapolu, ogarnęła szybko całe Włochy, a następnie Europę. Później jednak często nazywano ją "chorobą polską", bo u nas miała bardzo ostre skutki. Pierwszą ofiarą na tronie był Jan Olbracht, który znany był ze swojego bardzo swobodnego życia. Potem jego brat Aleksander, nie mówiąc już o biskupie gnieźnieńskim Fryderyku, który "długo cierpiał francuską chorobą zemdlony", jak pisali kronikarze. Jedyny z Jagiellonów, który ustrzegł się choroby, to Zygmunt Stary. Natomiast jego syn Zygmunt August poszedł w ślady swoich stryjów i na tym zakończyła się dynastia Jagiellonów w Polsce - podkreślał dr Andrzej Zieliński.
Rozmawiała Katarzyna Jankowska.
pg