Unia w Krewie, zawarta 14 sierpnia 1385 roku między Królestwem Polskim a Wielkim Księstwem Litewskim, zapoczątkowała łączenie się ze sobą dwóch organizmów na poziomie dynastycznym i personalnym. Niecałe 30 lat później doszło do zawarcia kolejnego aktu - tym razem w Horodle.
Prof. Igor Kąkolewski tłumaczył w "Naukowym zawrocie głowy", że umowa formalna unii w Krewie wskazuje, że nie był to akt unii, a porozumienie przedślubne, spisane przez dwie strony - polską i litewską - które stanowiło o kilka istotnych politycznie sprawach.
Unia w Horodle natomiast - kontynuował historyk - była dopełnieniem unii w Krewie i kolejnym krokiem. - Postanowienia tej unii dotyczyły tego, że obie strony mają mieć współudział w wyborze kolejnych władców, tzn. po śmierci Władysława Jagiełly i Witolda Kiejstutowicza. To uczestnictwo obu stron miało być głównym zwornikiem - mówił ekspert.
Historyk zgodził się ze stwierdzeniem, że unia w Horodle zawarta 600 lat temu jest wzorem współpracy dla jednoczącej się Europy. - Tak może być postrzegana. Po pierwsze, pokazuje w jaki sposób obydwu władców potrafiło zdobyć się na pewien kompromis konkurując ze sobą. Po drugie, Horodło stoi na początku wyboistej drogi w kierunku unii lubelskiej, czyli tworzenia państwa federalistycznego. W pewnym sensie może służyć więc jako odniesienie do Unii Europejskiej - stwierdził gość Jedynki.
Rozmawiała Katarzyna Kobylecka.
mr