Opowiadał w Pierwszym Programie Polskiego Radia o tym, że "miał szczęście mieszkać" na jednym piętrze z tym malarzem, grafikiem. – Był on jednym z najwspanialszych artystów polskich XX wieku – oceniał.
- Potem byłem zafascynowany malarstwem Jana Stanisławskiego i jego szkoły z przełomu wieków, słynnej szkoły pejzażu, który wychował wspaniałych malarzy. I tak się stało, że zacząłem zbierać uczniów Stanisławskiego i ciągle jestem w poszukiwaniu, gdyż było ich dużo, a obrazów jest mało. Na profesora Stanisławskiego to już nie stać emeryta, ale jeszcze jego bardzo dobrych uczniów udaje się za grosze kupić – podkreślał Leonard Pietraszak.
Leonard Pietraszak obchodził niedawno 50-lecie pracy aktorskiej. Wspominał swój debiut w teatrze Nowym, pod dyrekcją Kazimierza Dejmka w znanym spektaklu "Nieboska komedia” w reżyserii Bogdana Korzeniewskiego. Popularność przyniosły mu role w serialach telewizyjnych: wystąpił jako Krzysztof Dowgird w serialu "Czarne chmury” oraz jako doktor Karol Stelmach, przyjaciel głównego bohatera – inż. Stefana Karwowskiego w "40-latku”.
Aktor mówił też o popularności. Przyznał, że nie można mylić jej ze sławą. Jego zdaniem sławnymi ludźmi, były postaci takie jak Chopin, Mickiewicz czy Kopernik. Zwrócił uwagę, że "kolorowe czasopisma” bardzo łatwo określają ludzi mianem – znany, popularny, sławny, znakomity. – Przesadza się w tym określeniach – dodał.
Rozmawiała Anna Retmaniak.
pp