Jerzy Gruza jest scenarzystą i reżyserem. Do jego najbardziej znanych dzieł należą serial "Wojna domowa" i "40-latek". Wydał ostatnio książkę pt. "Głową o stolik”. Ocenia w niej m.in. zmiany, które od tamtych lat zaszły w Polsce. Jak jednak przyznaje pewne wieczne problemy i tematy się nie zmieniają.- Żeby nie wiem jaki ustrój przyszedł, to układ żona-mąż, chłopak-dziewczyna, nie ulegają szybkim przekształceniom. Znajduje natomiast nową scenerię - powiedział Gruza.
Gruza przyznał, że z ludźmi jak Sławomir Mrożek, Janusz Morgenstern czy Irena Kwiatkowska odchodzi pewna epoka. Nasuwają się jednak inne sprawy i problemy. - Ci ludzie nie rozwiązywali by ich w sposób prosty. To by musiało ulec przetworzeniu - powiedział reżyser. Zapewnił też, że nie podjąłby by się opisania problemów współczesnych młodych ludzi. Nie chciałby wchodzić na tereny, które są mu zupełnie obce. Jak przyznaje, nie jedno wiedział i nie raz nabierano go na różne numery i mody.
Zdaniem gruzy Polacy są zasiedziali. - Samochody, tramwaje, praca na siedząco przy komputerze. To wszystko bez udziału mięśni i organizmu, który kiedyś był ćwiczony – powiedział. Jak zauważył do niedawna np. wstydem było biegać. A w Warszawie biegali jedynie po al. Ujazdowskich pracownicy ambasady USA.
Na szczęście to się zmienia. Gruza zwraca uwagę, że wystarczy popatrzeć na rowerzystów, którzy zalewają Warszawę. - Jest kolosalna różnica między dzisiejszymi czasami, a latami gdy kręciliśmy 40-latka. To jest niebo a ziemia - powiedział Gruza. Zgodził się też z opinią, że tamten 40-latek jest zupełnie inny od współczesnego. Jego zdaniem fantastyczne jest to jaki dokonał się skok w tak krótkim okresie czasu, w mentalności i sposobie wiedzenia świata.
Z Jerzym Gruzą rozmawiał Przemysław Szubartowicz
tj