Podczas przemówienia w amerykańskim Kongresie premier Izraela Benjamin Netanjahu wezwał do zaostrzenia kursu wobec Iranu. Przekonywał, że negocjowane z Teheranem porozumienie ws. irańskiego programu nuklearnego otworzy Iranowi drogę do wyprodukowania bomby atomowej.
To przemówienie skrytykował prezydent USA Barack Obama, który nie spotkał się z Netanjahu. Izraelski premier przyjechał do Waszyngtonu wbrew woli amerykańskiego przywódcy, na zaproszenie republikanów, którzy mają większość w Kongresie.
- Za niespełna dwa tygodnie w Izraelu będą wybory parlamentarne i Netanjahu, który nie jest pewny zwycięstwa, chciał się przedstawić wyborcom jako mąż stanu dbający o bezpieczeństwo kraju - mówi w Radiowej Jedynce Jarosław Kociszewski, wieloletni korespondent Polskiego Radia na Bliskim Wschodzie. Jego zdaniem, Netanjahu zaprezentował się też jako polityczny macho, nie wahający się w trosce o bezpieczeństwo państwa postawić na szali nawet stosunków z najpotężniejszym sojusznikiem Izraela. Jak twierdzi komentator, amerykańscy demokraci długo mu tego nie zapomną.
Z drugiej strony, przemówienie Netanjahu daje jednak amerykańskiej dyplomacji mocne argumenty wobec Iranu. - Szef dyplomacji USA John Kerry może powiedzieć Irańczykom: lepszej oferty nie będzie, a mogą przyjść po nas tacy jak Netanjahu - mówi Kociszewski.
***
Tytuł audycji: Więcej świata
Prowadził: Grzegorz Ślubowski
Gość: Jarosław Kociszewski, komentator spraw międzynarodowych Polskiego Radia
Data emisji: 04.03.2015
Godz. emisji: 18.15
![''](/302a92b5-bcdf-4e88-b049-852256d73698.file)