– Z formalnego punktu widzenia za wcześnie jest mówić, że Romney jest już pewnym kandydatem na przeciwnika Baracka Obamy – mówi w magazynie "Świat w Jedynce" profesor Bohdan Szklarski, amerykanista z Collegium Civitas. Dopiero w lecie będzie konwencja wyborcza.
Z punktu politycznego też jest jeszcze za wcześnie. – Przewaga Romneya nad innymi z Partii Republikańskiej wynika z tego, że nikt go nie goni – ocenia gość radiowej Jedynki. W opinii Bohdana Szklarskiego na niekorzyść Romneya przemawia fakt, że jest odbierany jako człowiek establishmentu zarówno politycznego, jak i korporacyjnego. A Amerykanie nie lubią korporacji.
Poza tym kandydat nie cieszy się popularnością w stanach konserwatywnego południa. Tam się zdecyduje jego przyszłość. Jeśli wygra, to ma nominację w kieszeni. Ale ma ją również wtedy, kiedy przegra, ale z poparciem 20-30 procent, ponieważ wszyscy wiedzą, że to "nie jego teren".
Gość Jedynki przewiduje, że wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych wygra jednak Barack Obama. – Bo żeby urzędujący prezydent przegrał, musi dużo popsuć – zauważa profesor. Na razie wskaźniki gospodarcze delikatnie pną się do góry. Obamie nie zaszkodzi także Iran; pomoże nawet, jeśli dojdzie do eskalacji konfliktu w rejonie Zatoki Perskiej. – Bo wtedy prezydent będzie mógł pokazać, jakim jest obrońcą światowego bezpieczeństwa – ocenia amerykanista.
Rozmawiał Grzegorz Ślubowski.
(ag)