Przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego, który był gościem Jedynki, zwrócił uwagę, że na likwidacji placówki edukacyjnej cierpią przede wszystkim dzieci. – Likwidacja szkoły wiąże się z wydłużeniem czasu pobytu dziecka poza domem. To są niebezpieczeństwa związane z dowożeniem, z kosztami dowożenia dzieci do szkół – wyjaśniał. Stwierdził również, że niekiedy likwidacja szkoły jest "początkiem końca małej miejscowości". – To jest odebranie miejsca spotkań, miejsca edukacji, kultury – tłumaczył Sławomir Broniarz.
Dodatkowo zamknięcie placówki oświaty wiąże się z likwidacją etatów. – Pojawia się ogromny problem ze znalezieniem miejsc pracy dla pracowników szkoły: dla nauczycieli i dla osób, które nie są nauczycielami – przyznał. – W dużych ośrodkach, typu Kraków, Warszawa, Łódź, nauczyciel ma jeszcze jakąś szansę na znalezienie pracy. W mniejszych miejscowościach, gdzie likwiduje się jedyną w gminie szkołę, szansa na znalezienie pracy jest niemalże zerowa – dodał.
Gość Jedynki nie zgodził się z zarzutami, jakoby ZNP broniło jedynie swoich miejsc pracy. – Nie. Zwracamy uwagę na to, że owszem, jest dramat z demografią, ale jest szansa i możliwość wcześniejszej edukacji od szóstego życia i możliwość indywidualizacji pracy z dzieckiem – tłumaczył Sławomir Broniarz.
Rozmawiał Paweł Wojewódka.
(mb)