Prof. Janusz Czapiński zwierzył się w magazynie „Z kraju i ze świata”, że poprzedniego dnia się cieszył patrząc na wydarzenia na lewicę, a w środę już zmartwił. – Niech do końca zakopią wojenne toporki, bo do połowy mogą kogoś zranić – powiedział psycholog społeczny.
Czapiński zakłada, że Miller i Kwaśniewski myślą długoterminowo. Według niego, tylko taka świadomość mogła sprawić, że „szorstka przyjaźń została szmatką wytarta”. - Zdają sobie sprawę, że jeśli lewica chce być drugą siłą w Polsce, to znaczy przegonić PiS, to nie ma wyjścia, tylko zgarnąć wszystkich, którzy nie do końca tak samo myślą o Polsce, ale przynajmniej mają awersję do zaczernionej prawicy – oświadczył socjolog.
Janusz Czapiński ocenił, że pewnym problemem jest postać Janusza Palikota, który mówił o Leszku Millerze, że ”ma krew na rękach”. Psycholog społeczny zaznacza przy tym, że prawdopodobnie Kwaśniewski ma wizję szerokiej ławy lewicowej, a jeśli tak, nie może tam zabraknąć Ruchu Palikota.
Według Czapińskiego w efekcie tych wszystkich działań, Palikot nie zostanie osamotniony, ale przestanie być głównym rozgrywającym na lewicy.
Janusz Czapiński ocenia, że obecnie lewica na świecie i nie wie, co ma robić: bronić wykluczonych, związków zawodowych, podnosić podatki, redystrybuować dobra. Ten problem z identyfikacją widzi na świecie i w Polsce od paru lat. Socjolog zaznaczył, że sprawy socjalne w przypadku lewicy pokrywają się w z programem PiS-u. – Konkurowanie w pochylaniu się nad biednymi wykluczonymi daje głównie punkty PiS-owi – oświadczył Janusz Czapiński.
Psycholog społeczny uważa, że ludzie oczekiwaliby aktywniejszych działań państwa na rynku pracy, ułatwień w organizacji przedsięwzięć, naprawy administracji, służby zdrowia.
Rozmawiał Przemysław Szubartowicz
agkm