Dublowanie się kompetencji i wadliwy system informatyczny, to tylko niektóre z nich.
Jak wyjaśnia rzecznik NIK Paweł Biedziak, centrum alarmowe numeru 112 miało łączyć służby operatorskie, czyli tych którzy odbierają zgłoszenia oraz dyspozytorskie, czyli osoby wysyłające potrzebne służby do akcji.
- Tymczasem przy urzędach wojewódzkich powstają centra odbierania połączeń z numerem 112 - podkreślił w rozmowie z Ewą Chyrą. Nikt natomiast nie pełni funkcji dyspozytorskich.
Rzecznik prasowy Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji Artur Koziołek wyjaśnił, że nie jest to rolą operatora telefonicznego. - Operator nie jest strażakiem, policjantem czy dyspozytorem pogotowia ratunkowego trudno więc, by decydował o tym jaki sprzęt czy jaką grupę ludzi wysłać na miejsce zdarzenia - powiedział st. bryg. Paweł Frątczak, rzecznik komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej. Centra powiadamia ratunkowego przekazują więc zgłoszenia dalej, do właściwych służb.
Tu jednak Najwyższa Izba Kontroli stawia kolejny zarzut - centra nie są przygotowane pod kątem teleinformatycznym. - Wypełnione w centrali numeru 112 dane zupełnie nie pasują do systemów informatycznych jakie ma policja czy straż pożarna. Oznacza to, że strażak czy policjant po przekazaniu telefonu jeszcze raz zbiera wszystkie informacje od osoby dzwoniącej. To wszystko wydłuża czas i rozmywa odpowiedzialność - dodał Paweł Biedziak.
Czy wprowadzenie pełnej funkcjonalności centrów powiadamiania ratunkowego do końca 2013 roku jest realne? Jak zarzuty odpiera Ministerstwo Spraw Wewnętrznych? Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.
"Sygnały dnia" na antenie Jedynki od poniedziałku do soboty między godz. 6.00 a 9.00. Zapraszamy!
(asz)