Mjr Zygmunt Boczkowski urodził się w 1927 r. Pochodzi z rodziny o bogatej i barwnej historii. Jego ojciec uczestniczył w walkach o granice odrodzonej w 1918 roku Polski. Nic więc dziwnego, że już jako młody chłopak wręcz rwał się do walki w obronie zaatakowanej ojczyzny. W 1943 r. "Kruk" został przyjęty do Armii Krajowej.
Żołnierz opowiadał w rozmowie z Tadeuszem Płużańskim o swoich losach z czasów Powstania Warszawskiego. - Ostatnie dni walk przebywałem w Puszczy Kampinoskiej. Byłem wykorzystywany do przywożenia broni z magazynów. Nikt przecież dla nas pistoletów nie produkował, broń trzeba było inaczej zdobywać. Na obrzeżach puszczy, na polach leżało pełno karabinów, amunicji, granatów i masek gazowych. Cywile to zbierali i ukrywali - zauważył mjr Zygmunt Boczkowski. - Zwoziliśmy zebraną broń do magazynów nocą. To była bardzo ciężka i niebezpieczna praca. Nieraz niewiele brakowało, żebyśmy wpadli, ale zawsze jakoś się nam wszystko udawało - zaznaczył powstaniec warszawski.
Gość programu podkreślił, że wielu jego znajomych z czasów konspiracji już po zakończeniu wojny chciało przejść do nowo tworzonego wojska ludowego. - Jak w Sochaczewie powstał Urząd Bezpieczeństwa to wiele osób się tam zgłaszało. Przyszedł jednak kpt. Pawlenko z NKWD powyrzucał wszystkich i powiedział, że nie potrzebuje inteligentów. Wprost mówił wszystkim, że potrzebuje do pracy tylko bandytów i złodziei - wspomniał Mjr Zygmunt Boczkowski.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.
Rozmawiał Tadeusz Płużański.
Polskie Radio 24/jp
------------------------
Data emisji: 16.02.2019
Godzina emisji: 21.37