Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
migrator migrator 08.04.2010

Klaps = bicie? Kontrowersje wokół ustawy

Nie stygną emocje wokół projektu ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. O co chodzi w tym sporze?

W projekcie ustawy uwzględniono takie kwestie, jak całkowity zakaz stosowania kar cielesnych wobec najmłodszych oraz usprawnienie udzielania wsparcia ofiarom przemocy. W czwartek w Sejmie ustawą zajmowała się specjalna komisja. Wszystki poprawki złożone przez klub PiS - najbardziej sceptyczny wobec projektu ustawy, zostały odrzucone. Głosowanie nad ustawą miała odbyć się w piątek 9 kwietnia br. Jednak z uwagi na brak jednej opinii prawnej odbędzie się to według zapowiedzi na następnym posiedzeniu Sejmu. Emocje jednak nie stygną.

W debatę wokół ustawy włączyły się różne organizacje, jak m.in. Fundacja Kidprotect.pl, która domaga się wprowadzenia w ustawie całkowitego zakazu bicia dzieci oraz chce publikować listę posłów, którzy głosować będą przeciw ustawie. Tymczasem Stowarzyszenie Obrony Rodziców uważa, że ustawa ta zagraża prawom rodziców. Czego tak naprawdę dotyczy spór wokół tej ustawy? - pytał gospodarz audycji Przemysław Szubartowicz.

- Myślę, ze spór dotyczy przede wszystkim tego, że spora część osób, które się wypowiadają nie zna tej ustawy i jej nie czytała. Warto pamiętać o tym - to nie jest tak, że każda rodzina w Polsce, czy jakiś duży procent jest objęty problemem przemocy. Ale musimy sobie powiedzieć, że są rodziny, gdzie ta przemoc jest - mówi Jakub Śpiewak z Fundacji Kidprotect.pl.

- Eliminowanie tej przemocy jest wspieraniem polskich rodzin. W związku z tym ja zaryzykuję stwierdzenie, że to jest ustawa, która chroni polskie rodziny, bowiem chroni je przed przemocą - dodaje Jakub Śpiewak.

- Wiele jest tutaj nieścisłych pojęć. Np. bardzo uderzający jest fragment przywoływany przez mojego przedmówcę, że klapsy równa się bicie. To jest bardzo niepokojące używanie wymiennie tych słów. Uważam, że nie można tego zrównywać i specjaliści powinni wiedzieć, że klaps, to jest co innego, to jest karcenie fizyczne, które ma na celu poprawę dziecka, a co innego to jest bicie czy katowanie dziecka - mówi Anna Kopeć, prezes Stowarzyszenia Obrony Rodziców.

- Kolejna manipulacja, która mnie uderzyła, to użycie skrótu, że ci posłowie, którzy będą głosowali przeciwko ustawie, są za biciem dzieci. Uważam, że jest to zagranie poniżej pasa - dodaje Anna Kopeć.


- Niestety muszę roczarować moją przedmówczynię ze Stowarzyszenia Obrony Rodziców. Otóż badań dotyczących skali przemocy w rodzinie jest w Polsce całe mnóstwo. I są to nie tylko badania miękkie mówiące o opinii na temat przemocy, ale także badania tzw. twarde, oparte na statystykach policyjnych, sądowych i prokuratorskich - mówi Renata Durda, kierownik Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie Niebieska Linia.

- Zaszła także pomyłka w tej dyskusji i myślę, że pora ją sprostować. Otóż 50 proc. Polaków mówi, że zna w swoim bliskim otoczeniu rodzinę, w której dochodzi do przemocy w rodzinie. To nie znaczy, że 50 proc. Polaków mówi o własnej rodzinie i że możemy to uogólniać. Natomiast te 50 proc. wciąż się w dyskusji publicznej powtarza po stronie różnych argumentów i jest to dla wielu osób krzywdzące - dodaje Renata Durda.