Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 02.02.2011

Na billboardzie można mówić wszystko

Bartosz Arłukowicz (SLD): Polityka billboardowa, polityka reklamy przekracza już nawet granice dobrego smaku.
Bartosz ArłukowiczBartosz Arłukowiczfot: Wojciech Kusiński/PR

Poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej Bartosz Arłukowicz popiera pomysł ograniczenia partiom możliwości reklamowania się na billboardach. Jego zdaniem, polityka billboardowa przekroczyła już wszelkie granice.

- Z billboardu można się jedynie ładnie uśmiechać. Nie można przedstawić szczegółów programu politycznego - mówi poseł w magazynie "Z kraju i ze świata". Przekonuje, że mówiąc o Polsce trzeba debatować merytorycznie. A teraz dominuje polityka reklamowa.

Bartosz Arłukowicz podkreśla w rozmowie z Zuzanną Dąbrowską, że na billboardzie można powiedzieć wszystko. Np. zreformujemy służbę zdrowia. - Ale jak zreformujemy, co chcemy konkretnie zrobić. Gdzie jest głębsza analiza problemu. Tego już napisać się nie da - zaznacza.

Poseł SLD popiera propozycje zmian w ordynacji wyborczej przewidujące obowiązek przeznaczenia przez partie pewnej ilości pieniędzy na zespoły ekspertów, doradców i analityków. - Myślę, że dochodzimy do kresu pewnej polityki - mówi. Jego zdaniem, partie powinny się otaczać ekspertami.

SLD ma jednak uwagi do projektu. Chce, żeby sposób finansowania ekspertów był przejrzysty, klarowny i jasny, i żeby nie dochodziło do nadużyć. - Idea tak, sposób finansowania do poprawy - zaznacza Arłukowicz.

(ag)

Aby wysłuchać całej rozmowy, wystarczy kliknąć "Ograniczyć politykę billboardową " w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.
Magazynu "Z kraju i ze świata" można słuchać w dni powszednie po godz. 12:05.

*****

Zuzanna Dąbrowska: Poseł SLD Bartosz Arłukowicz, witam pana.

Bartosz Arłukowicz: Dzień dobry.

Z.D.: Jak się panu podoba pomysł, żeby partie były zobowiązane do wpłacania pieniędzy na fundacje?

B.A.: Mnie się bardzo podoba pomysł, żeby partie opierały się na ekspertyzach i żeby tworzyły się think tanki i żebyśmy odchodzili od polityki billbaordowo-reklamowej do polityki merytorycznej. Mnie tego bardzo brakuje w polskiej polityce i myślę, Polakom także. Myślę, że dochodzimy do takiego kresu, granicy, po której powinniśmy zmienić i jakość polityki, i otoczyć jednak ekspertami, ludźmi, którzy doskonale i merytorycznie znają sektory życia publicznego, które omawiamy jako politycy.

Z.D.: No ale zna pan polską rzeczywistość, zamiast prawdziwych ekspertów będą zamawiane sążniste analizy u krewnych, ciotków, siostrzeńców, tak jak w biurach poselskich to było, tak jak w biura europoselskich to bywa cały czas. Myśli pan, że taki przejrzysty system wydatkowania tych pieniędzy, które są w budżecie, jest możliwy w Polsce?

B.A.: To są nasze uwagi do projektowanej ustawy, my chcemy nad nią pracować, chcemy ją poprawić, bo my chcemy tego, aby partie korzystały z opinii eksperta, ale musi to się odbywać na przejrzystych i cywilizowanych warunkach. No i w ogóle finansowanie tych potencjalnych fundacji wzbudza emocje, ponieważ tak naprawdę jest możliwość finansowania ze źródeł zewnętrznych, co wzbudza pewien niepokój. W związku tak, idea tak, ustawa do analizy głębszej i na pewno nie w tym kształcie, bo trzeba zabezpieczyć... Musimy zadbać o to, żeby nie wylać dziecka z kąpielą, żeby nie stworzyć ustawy, która będzie powodowała i umożliwiała finansowanie polityki poprzez brak kontroli państwa, poprzez brak kontroli wydatkowania środków finansowych. Jeżeli mamy tworzyć system ekspercki, to twórzmy go profesjonalnie. W ogóle sama ta ustawa, która mówi o tym, że polityka powinna być ekspercka i merytoryczna, na samym początku już wzbudza emocje i wymaga poprawek. I w związku z tym też to coś pokazuje.

Z.D.: To brzmi nieźle, ale mówi pan, że trzeba się nad tym pochylić, że trzeba się zastanowić, to znaczy, że to zabierze czas, a jak zabierze czas posłom, to zabierze też czas senatowi i tak dalej, i tak dalej. Krótko mówiąc, pieśń przyszłości.

B.A.: Ale nie można tworzyć ustawy na kolanie, na szybko tylko dlatego, że jest zapotrzebowanie polityczne. Jeżeli mamy stworzyć ustawę, to zróbmy to porządnie. Jeżeli ma być think tank, ma być fundacja wokół partii politycznych, to zróbmy to tak, żeby wszystko było przejrzyste, klarowne i jasne. W ogóle myślę, że powinniśmy zmierzać do takiej przejrzystości polskiej polityki, a z tą przejrzystością mamy chyba pewien kłopot.

Z.D.: Świetnie, mówi pan „porządnie”. To co w takim razie z propozycją PJN-u dotyczącą billboardów, czyli taką propozycją, która została wyrwana z innej ustawy po to, żeby szybciutko ją przegłosować, żeby jeszcze zdążyło się to w ordynacji przed tymi wyborami w tym roku znaleźć w ustawie, no to jest szansa, że to się porządnie zrobi?

B.A.: Ja mam nadzieję, bo polityka billboardowa, ta polityka reklamy chyba przekracza już nawet granice dobrego smaku. My jesteśmy absolutnie za tym, żeby ograniczyć pokazywanie na billboardzie projektu, bo tego się po prostu... projektu politycznego, bo tego się po prostu nie da zrobić. Z billboardu można się tylko uśmiechać, a mówić...

Z.D.: A pan by nie chciał się uśmiechać z billboardu?

B.A.: ...a mówić o Polsce należy w sposób merytoryczny i przedstawiać swoje projekty. Jeżeli będziemy dalej brnęli w tę politykę billboardowo-reklamową, to cały nasz przekaz i cała nasza praca polityczna będzie właśnie taka, dostosowana do pijaru, do pokazywania tak naprawdę, kto ma ładniejszą buzię i krawat, a to nie o to chodzi.

Z.D.: Ale pan jest politykiem, wie pan, że w tym zawodzie o skromność jest bardzo trudno. Nie chce pan być na billboardzie, pokazać się wyborcom z dobrym hasłem?

B.A.: Pani redaktor, bardzo chciałbym, żebyśmy wygrywali wybory jako formacja, ale żebyśmy wygrywali te wybory w starciu merytorycznym z innymi partiami politycznymi. Proszę zwrócić uwagę na ilość obietnic, która z billboardów do nas przemawia. Na billboardzie naprawdę można powiedzieć wszystko, na billboardzie można się uśmiechać, można obiecać, ale pytanie: co z treścią? Co za tym idzie? Gdzie jest ta głębsza analiza problemu? No, możemy powiedzieć na billboardzie: naprawimy służbę zdrowia. To brzmi nawet pociągająco. Pytanie: jak ją naprawimy? W którą stronę pójdziemy? I to jest problem, który został właściwie przysłonięty absolutnie przez reklamę i politykę billboardową.

Z.D.: No dobrze, mamy luty, prawdopodobnie w październiku są wybory, wszystko na to wskazuje. Gdzie pan się będzie merytorycznie ścierał, w jakim okręgu w Polsce jako poseł? Słyszałam, że w Szczecinie to nie bardzo.

B.A.: Staramy się merytorycznie ścierać przez całą kadencję, organizowaliśmy mnóstwo konferencji właśnie naukowych, właśnie związanych z ludźmi, którzy dzisiaj w czynnej polityce nie funkcjonują, bo tak naprawdę to zaplecze, takiej nowej generacji młodych naukowcó, daje wielką szanse Polsce. A to, z którego miejsca będę startował, to oczywiście do dyskusji, ta rozmowa jeszcze przed nami. Ja nie ulegam zbytnim emocjom przedwyborczym, bo traktuję to jak pewną nerwówkę, która towarzyszy zawsze aparatowi partyjnemu. Ja do tego podchodzę spokojnie, sceptycznie i z optymizmem.

Z.D.: Bardzo panu tego optymizmu gratuluję i dziękuję za rozmowę.

B.A.: Dziękuję bardzo.

Z.D.: Moim gościem był Bartosz Arłukowicz, SLD.

(J.M.)