- Będziemy podczas wyborów pamiętały o tych, którzy głosowali na tak i o tych, którzy byli przeciw - proszą i grożą obrończynie praw zwierząt. A wszystko po to - jak tłumaczą Ewa Gebert z "Animals" i Agata Rybkowska z "Vivy!" - by naszym pupilom żyło się lepiej. Choć w ponad połowie gospodarstw domowych w Polsce jest pies lub kot, to zwierzęta nie są u nas dobrze traktowane. Przepełnione są schroniska, zwierzaki są bestialsko traktowane, porzucane i zabijane.
- Dziś pod Sejm przyszło mnóstwo ludzi ze swoimi czworonogami. Mamy nadzieję, że jutro zostanie uchwalona ustawa o ochronie zwierząt - mówi Ewa Gebert. - Chcemy zwierzęta chronić dla ludzi, ale nie kosztem ludzi - zastrzega.
Działaczki zwracają uwagę na obyczaj trzymania psów na łańcuchu, często krótszym niż metrowy, popularny zwłaszcza na polskiej wsi. W myśl nowelizacji pies będzie mógł przebywać na uwięzi tylko 12 godzin. - Ten przepis daje nam możliwość interwencji, gdy pies jest zbyt długo na łańcuchu, nie ma budy lub ma nieodpowiednią, nie ma dostępu do wody lub pożywienia - wyjaśnia Agata Rybkowska z fundacji "Viva!".
Za wielki sukces uznaje także wprowadzenie zakazu przycinania uszu i ogonów szczeniakom, a także zaostrzenie kar do 3 lat pozbawienia wolności i grzywny do 100 tys. zł. - Mamy nadzieję, że to przyczyni się do zaprzestania aktów bestialstwa, z jakimi ostatnio często się spotykamy - mówi Rybkowska.
Myśliwym nie będzie można strzelać do psów luzem biegających po lesie, a handlarzom - sprzedawać zwierząt domowych na targowiskach. - Pozwoli nam to walczyć z pseudohodowlami - mówi Ewa Gebert. I uspokaja, że zakaz nie będzie dotyczył gołębi, tylko zwierząt domowych, czyli psów i kotów. - Są one zbyt wcześnie odbierane od matek, wpychane do ciasnych klatek. Często specjalnie, bo piesek powinien wyglądać na biednego, gdyż to działa na emocje kupującego - tłumaczy.
Rozmawiał Paweł Wojewódka.