Z początkiem nowego roku wchodzi w życie tzw. dyrektywa klatkowa, która nakazuje modernizację kurników. Do tej pory jedynie Austria, Niemcy, Luksemburg i Szwecja dostosowały się do wymagań Brukseli i zakończyły takie inwestycje.
Nowe klatki muszą być przede wszystkim większe.
– Na jednego ptaka musi przypadać 750 centymetrów kwadratowych, a do tej pory było 550 – mówi w radiowej Jedynce ("Biznes w Jedynce") Rajmund Paczkowski, prezes Krajowej Rady Drobiarstwa. Wyjaśnia Elżbiecie Szczerbak, że ponadto w klatce musi być minigrzęda i coś do ścierania pazurów. Klatka musi być również wyższa: powinna mieć nie mniej niż 35 centymetrów.
Wymiana klatek następuje wolno, bo jest to bardzo kosztowne. Szacuje się, że na jedną kurę trzeba wydać 10 euro, więc średnio jedno gospodarstwo hodowlane musiałoby przeznaczyć ponad milion euro.
Szacuje się, że w Polsce wymieniono ok. 60 procent klatek. Od stycznia Bruksela zapowiedziała kontrolę ferm kurzych we wszystkich krajach członkowskich. Ci z hodowców, którzy nie dostosują się do nowych wymagań, mogą zostać ukarani. Kara to 19 tysięcy euro grzywny lub pół roku aresztu.
Eksperci prognozują, że z rynku zniknie 15 procent ferm, co odbije się na spożyciu jaj i doprowadzi do wzrostu ich cen. Polska jest jednym z większych producentów jaj w Unii Europejskiej.
(ag)