Hanna Maria Giza zaprezentowała w "Notatniku Dwójki" niewykorzystaną dotąd rozmowę, nagraną w 1995 roku, w 50. rocznicę Powstania Warszawskiego.Współzałożyciel i Naczelnik Szarych Szeregów Stanisław Orsza-Broniewski zmarł 30 grudnia 2000 roku.
Naczelnik Szarych Szeregów przyznał, że ludziom bardzo ciężko było się rozstać po tylu latach ciężkiej, twardej służby. Zamiast pożegnania wszyscy stali na baczność i mówili rotę harcerskiego przyrzeczenia. W radiowej Dwójce utrzymywał, że członków harcerstwa łączyła więź duchowa. To niezwykły stan, gdy każdy człowiek wie, jak zachowają się inni członkowie oddziału i czego oddział od niego oczekuje. - Po prostu wyszliśmy z tej samej szkoły, mieliśmy to samo we krwi - dodał.
Polecamy nasz serwis poświęcony Powstaniu Warszawskiemu
Stanisław Orsza-Broniewski tłumaczył, że żołnierze Szarych Szeregów byli ludźmi z pokolenia, które żyło w wolnej Polsce i wokół tego kształtowana była jego tożsamość. - Dzisiaj ludzie głowy łamią, jak to się stało. Wszystkie czynniki wychowujące - rodzina, szkoła, wojsko, Kościół i organizacja młodzieżowa (…) - uderzały w ten sam ton. To zasługa pokolenia naszych ojców, nauczycieli, dowódców wojskowych, itd. Oni zdobyli tę wolność, co było wielkim osiągnięciem, stanęli do pracy i żyli dla Polski - zaznaczył gość radiowej Dwójki.
Stanisław Orsza-Broniewski podkreślił, że w Szarych Szeregach w czasie Powstania Warszawskiego zginęło wielu harcerzy. Mimo to uważa, że należało podjąć walkę z Niemcami. Dodał, że tak duża liczba ofiar spowodowana była nie tylko podstawą hitlerowców, ale też sowietów, którzy czekali aż zryw upadnie. Gość radiowej Dwójki przekonywał, że Powstanie Warszawskie było zwycięstwem.