Bo w zderzeniu z rozpędzonym pociągiem ani auto, ani tym bardziej pieszy nie mają żadnych szans. Żeby wyhamować skład jadący z prędkością 100 km/h potrzebuje kilometra. Stąd raz po raz płyną apele o zachowanie szczególnej ostrożności.
Część kierowców ma je za nic. - Jak obserwuję samochody, to często dojeżdżając do przejazdu, kierowcy nawet nie zwalniają - mówi maszynista z 39-letnim stażem. Prawie na każdym przejeździe są zamontowane kamery, które monitorują i zapisują to, co się tam dzieje.
Na każdym strzeżonym i niestrzeżonym przejeździe na słupkach są żółte naklejki, na których jest podany numer telefonu alarmowego i indywidualny numer przejazdu, lokalizujący miejsce. Przedstawiciele kolei przekonują, że pozwalają one szybciej zareagować na wszelkie nieprawidłowości, jakie mogą się zdarzyć, np. nieświecący sygnalizator, albo uszkodzona rogatka. W ekstremalnych warunkach, kiedy auto utknie na torze, kolejarze są w stanie natychmiast powiadomić maszynistę i doprowadzić do zatrzymania pociągu.
Moja Ostrołęka/YouTube
Dla kolejarzy najgorszą sytuacją jest taka, kiedy dwa pociągi jadące w przeciwnych kierunkach znajdą się na tym samym torze. Przy sprawnie działających urządzeniach nie ma możliwości, aby dopuścić do takiego zdarzenia. Pomimo tego, ekstremalne sytuacje są ćwiczone w symulatorach nastawni, aby sprawdzić, jak zareaguje kierujący ruchem.
Posłuchaj całego nagrania, w którym zamieszczono m.in. relację z symulatora nastawni. Można też dowiedzieć się, dlaczego drągi rogatkowe są takie łamliwe, czym jest radiostop oraz w jakich sytuacjach zapory są opuszczane, choć do przyjazdu pociągu pozostało jeszcze dużo czasu.
***
Tytuł audycji: Cztery pory roku
Prowadzą: Karolina Rożej i Piotr Kędziorek
Materiały reporterskie: Maciej Walecki
Data emisji: 7.01.2020
Godzina emisji: 9.00 - 12.00
ag