Osobom otyłym z pomocą przychodzi współczesna chirurgia. Kryterium, które w swojej praktyce lekarskiej stosuje prof. Maciej Kielar jest tzw. BMI, czyli współczynnik określający masę ciała do powierzchni ciała.
Z Jedynką zdrowiej - słuchaj na moje.polskieradio.pl >>>
- Jeżeli ktoś ma BMI w granicach 35, czyli dla standardowego wzrostu jest to ok. 90 kg dla kobiety, to jest to już na tyle dużo, że trzeba zastanowić się, co z tym fantem zrobić. Zasadę mamy taką, że w takich przypadkach leczenie to już nie jest tylko kwestia urody i dobrego samopoczucia. Za zwiększoną masą ciała idzie przecież szereg poważnych problemów zdrowotnych. Z jednej strony zmniejsza się aktywność fizyczna takich osób, z drugiej - zaczynają się problemy ze stawami, układem krążenia, układem wydalniczym i oddechowym. Pamiętajmy również, że w dłuższej perspektywie czasowej otyłość jest chorobą śmiertelną - podkreślał gość "Czterech pór roku".
Mało inwazyjnym rozwiązaniem medycznym jest balon żołądkowy. - Za pomocą gastroskopu wprowadzamy do wnętrza żołądka balon wypełniony cieczą. W prostszej wersji balon zajmuje przestrzeń w żołądku i pacjent nie może zjeść jednorazowo więcej niż 150-200 ml. Wiele ciekawszy jest drugi mechanizm, gdy balon leżąc w żołądku uciska jego dno i powoduje, że hamowane są substancje, które pobudzają ośrodek głodu w mózgu - tłumaczył prof. Maciej Kielar.
Koszt założenia balonu żołądkowego lekarz chirurg określił jako "kilka tysięcy złotych".
Rozmawiał Roman Czejarek.
pg