Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Agnieszka Kamińska 02.10.2020

Polska, UE, szykują plan Marshalla dla Białorusi. Ekonomista: ten kraj ma olbrzymie szanse na sukces gospodarczy

- Najważniejszym elementem każdej koncepcji wsparcia gospodarki białoruskiej jest to, by Białoruś mogła liczyć na wsparcie Unii Europejskiej i nie musiała być podporządkowana ekonomicznie Rosji. Polska, polski rząd – przełamały impas w tej sprawie, bo UE nie proponowała dotąd Białorusi takiej oferty jak plan Marshalla – mówi portalowi PolskieRadio24.pl dr Janusz Wdzięczak, historyk i ekonomista, badacz Europy Wschodniej (Fundacja Ambitna Polska).

wojsko białoruś stock 1200.jpg
Działacz: Białorusini pokazali, że chcą wolności, to wybór wartości Zachodu - wolność nie koreluje z Kremlem

- Zagadnienie zależności Białorusi od Rosji jest łatwe do zdefiniowania, ale jednocześnie kluczowe –  i polska pomoc w tym zakresie jest przełomowa – mówi portalowi PolskieRadio24.pl dr Janusz Wdzięczak, ekonomista specjalizujący się w zakresie gospodarki państw Europy Wschodniej.

Gospodarka białoruska, będąc uzależniona od gospodarki rosyjskiej, otrzymując subwencje, nie miała bodźców do reformowania się. To drugi bardzo ważny czynnik w tej sprawie – zaznacza ekonomista.

en protest białoruś 1200.jpg
B. kandydat na prezydenta Białorusi: po lekcji Krymu Zachód musi stawić Rosji opór, bo po Białorusi może być Polska

”Jest szansa na sukces”

Ekonomista odniósł się także do obaw, czy Białoruś poradzi sobie po odcięciu kroplówki Rosji. - Polska gospodarka w 1989 roku także sobie sama nie radziła. Dostała pomoc. Były problemy, były strajki, było na początku bezrobocie. Jednak nikt nie chce z tej naszej drogi teraz zawrócić. Były liczne problemy, liczne patologie procesu transformacji – w to nikt nie wątpi. Gdyby jednak nie ta droga, premier Polski nie proponowałby teraz Białorusi programu pomocy gospodarczej. Sami byśmy czekali na tę pomoc – mówi.

Czytaj także

- Białoruś ma szansę na sukces. Są problemy strukturalne – w rodzaju nierentownych całych sektorów gospodarki. Takie problemy trzeba rozwiązać. Musi potencjalnie rozwinąć sektor IT, sektor usług, sektor turystyczny – ocenia dr Janusz Wdzięczak.

Co powinien zakładać plan pomocy dla Białorusi? Dlaczego Białorusini powinni być dobrej myśli w kwestii wprowadzania reform i naprawy gospodarki?

O tym w rozmowie.

białoruś mińsk protest sierpień 2020 shutterstock
Białoruski ekspert: reżim nie ustąpi, walczy ze społeczeństwem na śmierć i życie. Zachód musi pokazać swoje przywództwo

PolskieRadio24.pl: Sytuacja gospodarcza Białorusi jest bardzo zła – aby jej pomóc w przypadku przeprowadzenia wolnych wyborów, polski rząd proponuje przygotowanie planu Marshalla dla Białorusi. Chodzi o to, by Białoruś mogła funkcjonować niezależnie, nie będąc zależna od Rosji gospodarczo.

Dr Janusz Wdzięczak,  historyk i ekonomista, badacz Europy Wschodniej (Fundacja Ambitna Polska), specjalista ds. gospodarki państw Europy Wschodniej: Chcę podkreślić, że jestem naukowcem, nie politykiem. Od wielu lat zajmuję się badaniem gospodarek państw Europy Wschodniej. Koncentruję się na tym, co potrzebne jest tym gospodarkom z punktu widzenia ekonomii, transformacji gospodarczej. Nie jestem w pełni w stanie powiedzieć, jakie pomysły będzie ostatecznie starał się wdrożyć rząd. Plan jest bowiem instrumentem politycznym.

Plan ma być przeznaczony już dla wolnej Białorusi, po wyborach. Oby były jak najszybciej, ale zapewne minie nieco czasu, zanim do nich dojdzie.

Z punktu widzenia naukowca można mówić o tym, jakie są uwarunkowania ekonomiczne, czego należałoby się spodziewać w tego rodzaju planie, gdy będzie wcielany w życie. Dokument polityczny ma zresztą zawsze charakter wstępny, ma charakter oferty.

Wydaje się zatem, że koncepcja pomocy gospodarczej będzie jeszcze podlegać udoskonalaniu, dyskusjom. Propozycja planu Marshalla to pierwszy, bardzo ważny oczywiście, jej etap. W oczekiwaniu na nowy rząd Białorusi możemy zatem zastanowić się, jak plan pomocowy tego rodzaju może być skonstruowany, co powinien uwzględniać. Zakładamy, że ma być przeznaczony dla Białorusi po nowych wyborach. Obecnie wielu opozycjonistów zwraca uwagę na to, że obecnie wszystkie środki, które trafiłyby w tych dniach w ręce Aleksandra Łukaszenki, przeznaczane byłyby na utrzymanie organów siłowych, aparat represji, utrzymanie się przy władzy. Takie środki nie poszłyby na rozwój państwa.

To prawda. Istotą koncepcji wsparcia gospodarczego Europy dla Białorusi jest zrównoważenie ekonomiczne wpływów ekonomicznych Rosji, Federacji Rosyjskiej.

Obecnie, zależnie od ośrodka badawczego, podaje się, że od 10 do 20 procent PKB Białorusi jest generowane jedynie dzięki wsparciu Rosji. Są to albo różnego rodzaju ukryte dotacje rosyjskie, albo subwencje, albo kredyty, albo różnego rodzaju inne instrumenty wsparcia finansowego.

I jeżeli od 10 do 20% PKB danego kraju zależy bezpośrednio od decyzji politycznych drugiego kraju, jest on wówczas niezwykle mocno z nim powiązany.

Łukaszenka jest uzależniony od Rosji - bez rosyjskiego wsparcia ekonomicznego Białoruś sobie nie poradzi.

Najważniejszym elementem każdej koncepcji wsparcia gospodarki białoruskiej jest to, żeby Białoruś mogła liczyć na wsparcie Unii Europejskiej i nie musiała być podporządkowana ekonomicznie Rosji.

To zagadnienie wydaje się na pierwszy rzut oka proste. Jest jednak kluczowe i polski rząd w tym zakresie przełamał impas. Bo Unia Europejska nigdy Białorusi takiej oferty nie zaproponowała, nie wysuwała takiej propozycji.


nord stream 2 opis
Czy Nawalny zatrzyma projekt Nord Stream 2? B. ambasador USA w Polsce: agresja Putina musi zmienić świadomość Zachodu

Brak było odpowiedzi na kluczową kwestię w zakresie niezależności Białorusi. Dobrze, że mamy przełom - jak to pan zauważył. Bo może ta kluczowa sprawa dzięki Polsce,  dzięki też polskim ekspertom, którzy promowali, pokazywali i wysuwali tę ideę - nie zniknie już z horyzontu politycznego.  Dobrze się stało, że się pojawiła, bo niestety w Europie wcześniej nikt nie dojrzał do tego, by po A powiedzieć B, że nie wystarczy życzyć Białorusi niezależności. A, jak zaznaczają eksperci i komentatorzy białoruscy, Łukaszenka oddał Rosji kontrolę nad gospodarką białoruską, nad białoruskim PKB, jak to było w czasie ZSRR.

Można zauważyć, że de facto w okresie rozpadu ZSRR gospodarka białoruska była już niemal niezależna. Oddanie kontroli nad białoruskim PKB w ręce Rosji to cofnięcie się w głąb ZSRR – jeszcze w czasy Leonida Breżniewa. Łukaszenka na powrót uzależnił gospodarkę białoruską od rosyjskiej i z tego wynikają wszystkie problemy.

Gospodarka białoruska, będąc uzależniona od gospodarki rosyjskiej, otrzymując subwencje, nie miała bodźców do reformowania się. To drugi bardzo ważny czynnik w tej sprawie.

Przemiany w Polsce, w  b. Czechosłowacji, na Węgrzech rozpoczęły się w 1989 roku, na Ukrainie powoli nadchodziły po roku 2004 a szczególnie po roku 2014, bo na przykład dopiero teraz widzimy ustawę o obrocie ziemią rolną. A na Białorusi zmian, reform praktycznie nie było. Dominuje tam nadal własność państwowa.

W efekcie w Polsce mamy dominującą własność prywatną, w dużym stopniu są to małe i średnie przedsiębiorstwa, na Ukrainie mamy sektor prywatny i dominującą rolę oligarchów. A na Białorusi największe zakłady przemysłowe są zakładami państwowymi.

Podobnie sytuacja wygląda z rolnictwem. W rolnictwie białoruskim dominują państwowe gospodarstwa rolne oraz silnie upaństwowione spółdzielnie. Rozróżnić należy przy tym między kołchozami a sowchozami.

Sektor prywatny Białorusi jest względnie mały. Dotyczy drobnego handlu, małej przedsiębiorczości, sektora IT, sektora turystycznego. Przemysł, transport, energetyka, bankowość – to wszystko jest w rękach państwa.

Uwypuklił pan zatem dwa potężne problemy: uzależnienie od Rosji, które w obecnym wymiarze może przesądzić o losie uzależnionego państwa, ze względu na wymiar powiązań i po drugie wskazał pan na zupełny brak reform, gospodarki rynkowej.

Te dwa problemy postrzega pan jako główne, przy konstruowaniu planu gospodarczego, jeśli Białorusini mieliby mieć szanse stworzyć normalne białoruskie państwo. Z tego pewnie można wnioskować, jakie powinny  być lekarstwa, jakie instrumentarium powinien mieć plan Marshalla, by pomóc Białorusi te problemy rozwiązać, na jakich założeniach się opierać. Powinien odpowiadać na te dwa problemy.

Jeśli użyć klasycznej nomenklatury – powinna być to wędka, a nie ryba. Federacja Rosyjska daje Białorusi tylko rybę – kredyty na bieżącą działalność, a nie na reformowanie gospodarki. To bardzo toksyczna pomoc – bo w ten sposób Kreml daje chorej białoruskiej gospodarce jeszcze trochę środków na przeżycie, nie daje jej środków na zreformowanie się.

Pomoc ze strony Unii Europejskiej i Polski powinna być inna – powinna koncentrować się na wsparciu reform gospodarczych, na tworzeniu sektora prywatnego, na zwiększeniu wydajności zakładów, które już na Białorusi funkcjonują, na rozwoju rynku finansowego. Rynek finansowy, rynek kapitałowy jest podstawą każdej rozwiniętej gospodarki, mimo swoich oczywistych wad.

Powinniśmy wspierać reformowanie Białorusi. Nie można wspierać tych zakładów, które są nierentowne, po to by wypłacać tylko pensje dyrektorom, części pracowników przez rok. A tak to dotychczas wygląda w przypadku wsparcia Rosji. Środki powinny służyć temu, żeby zrestrukturyzować zakład przemysłowy, żeby zacząć produkcję konkurencyjną, żeby postawił na eksport czy na nową produkcję i żeby stał się nowoczesnym zakładem przemysłowym, a nie nierentownym molochem.

Pomoc dla Białorusi musi zakładać zatem pomoc na restrukturyzację, na reformy. Musi powstać dobry program tych reform. W wymiarze praktycznym zapewne istotna będzie dobra pomoc doradcza.

To drugi aspekt. Wsparciu finansowemu w formie na przykład nisko oprocentowanych kredytów na transformację czy restrukturyzację białoruskiej gospodarki powinno towarzyszyć wsparcie doradcze. Polacy mają bardzo duże doświadczenie w tym zakresie.

Polacy musieli zreformować własną gospodarkę, a potem, o czym ciągle zapominamy, polscy doradcy doradzali w kwestii transformacji gospodarczej w Rosji i w Azji Centralnej. Mamy bardzo dużo ekonomistów, którzy doradzali z ramienia Międzynarodowego Funduszu Walutowego czy jako doradcy z ramienia Banku Światowego jeździli do państw obszaru poradzieckiego i tam pomagali w kwestii przeprowadzenia reform.

Moglibyśmy to wsparcie doradcze świadczyć i teraz. Szczególnie ważne jest, że mamy bliskość kulturową z Białorusinami. Będzie nam łatwiej wytłumaczyć, jak prowadzić gospodarkę rynkową, niż gdyby miał przedstawić to im ekspert ze Stanów Zjednoczonych czy z Wielkiej Brytanii.

Oczywiście muszą być też wyasygnowane środki finansowe dla Białorusi, prawdopodobnie spore. Ale dokładne ustalenia kwot, asygnaty na konkretne cele to zapewne jeszcze kwestia wypracowania rozwiązań. Czy już coś można jednak szacować w tej kwestii?

Rok temu zaproszony na debatę prężnie działającego Regionalnego Ośrodka Debaty Międzynarodowej w Białymstoku, zostałem zapytany o wysokość kwot na taką pomoc, czy Polskę stać na taką pomoc.

Przytoczyłem wówczas fakt, który cały czas przytaczam. Znalazłem dane statystyczne dotyczące Polski – można powiedzieć, że gospodarka Białorusi jest obecnie mniejsza od gospodarki województwa mazowieckiego.

W momencie kiedy oferowane jest wsparcie unijne - widzimy skalę porównawczą. Mamy odrębny regionalny program operacyjny dla województwa mazowieckiego, bo UE alokuje swoje środki w wojewódzkich programach operacyjnych, dla każdego województwa. Unia Europejska musiałaby zapewne przygotować program, który odpowiadałby skali porównywalnej do tej, jaką otrzymuje jedno z większych województw w Polsce, czy departamentu we Francji. Nie są to duże środki dla Unii Europejskiej.

Nawet uwzględniając zapóźnienia białoruskiej gospodarki?

Pytanie, jak wiele środków polski rząd i Unia Europejska będą w stanie ostatecznie przeznaczyć dla Białorusi.

Gospodarka Białorusi jest jednak niestety wciąż bardzo mała, bardzo biedna. To oznacza jednocześnie, że alokując względnie nieduże kwoty, można tam zdziałać bardzo wiele.

A przynajmniej na początku, bo od czegoś trzeba zacząć, potem krok po kroku, etap po etapie należy iść dalej. Może potrzebna będzie znacznie większa pomoc.

Populacja Białorusi jest porównywalna z ludnością Czech. Białoruś jest większa od Czech, lecz jest krajem słabo zaludnionym. Mieszka tam mniej więcej cztery razy mniej ludzi niż w Polsce. Jest to kraj zdecydowanie biedniejszy. Nie jest to duża gospodarka.

Białorusini zastanawiają się nad tym, co będzie w przyszłości. Widać determinację do zmian. Jednak dostrzega się także pewne przeszkody, wynikające z dużego uzależnienia od Rosji. I tak jeden z białoruskich publicystów, który bardzo chciałby, żeby Białorusini odzyskali wolność i swoje państwo na własność, wyrażał jednak obawę, że w wymiarze gospodarczym trudno będzie znaleźć rozwiązanie. Przyznawał, że jest pesymistą co do tego, jak to wszystko się rozwinie, bo skoro Rosja przyznaje Białorusi w różnego rodzaju dotacjach czy subwencjach kiedyś wynoszących wedle szacunków ekonomistów miliardy dolarów rocznie, to skąd Bruksela weźmie takie środki, będzie dziura w zasobach finansowych państwa. To chyba nie do końca dobry sposób myślenia, bo nie chodzi o zastąpienie tego samego  - dotacji dla kulejącej gospodarki - tym samym, ale jak jeszcze można tę obawę zneutralizować? Bo nie jest słuszna obawa, że uzależnienie od Rosji jest tak duże, że tego nie da się przezwyciężyć. A czasem można ją spotkać.

To zły sposób myślenia, niewłaściwe podejście do tej sprawy. Białorusini, powinni dążyć do tego, aby gospodarka Białorusi nie potrzebowała ani subwencji ze strony Moskwy, ani ze strony Unii Europejskiej, żeby ta gospodarka była samowystarczalna.

Jest obawa, że bez pomocy nie dadzą sobie rady.

Zapewne pomoc jest potrzebna po to, by na przykład w pierwszym roku, w początkowych latach dać sobie radę.

Dotknęliśmy tutaj bardzo ważnego pytania. Z tym problemem spotykamy się czasem także na Ukrainie – że niektórzy nie chcą tych reform przeprowadzać.

Pewnie brak woli czasem wynika z niepełnego zrozumienia, z obaw, na które nie ma odpowiedzi. 

Niektórzy chcą, żeby było tak jak jest i myślą, że Unia Europejska zastąpi Rosję.

Choć niektórzy nawet jeśli są za reformami, to obawiają się, że Białoruś sobie nie poradzi, gdyby musiała działać sama, liczyć na siebie. Są za reformami, ale i obawiają się o przyszłość, bo boją się, że Mińsk nie będzie sobie w stanie poradzić, przeprowadzić tych reform. Za tym, jak się domyślam, idzie obawa, że ludzie sfrustrują się trudnym ekonomicznym okresem przejściowym, że proces demokratyzacji może się załamać. Z pewnością Zachód musi pomóc Białorusi w reformach.

Tak było na Ukrainie - w 2004 roku zbuntowano się i w wyniku pomarańczowej rewolucji odsunięto od władzy Wiktora Janukowycza. Potem wygrał on demokratyczne wybory i w efekcie tego w 2014 roku znów trzeba było go przeganiać.

Taka obawa to zły sposób myślenia, który można zaobserwować czasem u części białoruskich elit. Takiej obawy nie wyraziłby polski publicysta – ale jeszcze pokutuje czasem w kręgach białoruskich.

Tego rodzaju obawy zawsze się pojawiają, ale chodzi o to przecież, by właściwie oceniać szanse i zagrożenia oraz doprowadzić gospodarkę do dobrego stanu.

Czyli trzeba mieć plan, schemat wyzwań i  zagrożeń, obawy traktować racjonalnie. Obawy są czymś naturalnym, ale nie powinny paraliżować działania.

Polska gospodarka w 1989 roku także sobie sama nie radziła. Dostała pomoc. Były problemy, były strajki, na początku było bezrobocie.

Jednak nikt nie chce z tej naszej drogi teraz zawrócić. Były liczne problemy, liczne patologie procesu transformacji – w to nikt nie wątpi.

Gdyby jednak nie ta droga, premier Polski nie proponowałby teraz Białorusi programu pomocy gospodarczej. Sami byśmy czekali na tę pomoc.

To chyba bardzo dobre podsumowanie sytuacji. Nikt w Polsce nie chce zejść z obecnej drogi i sami możemy oferować pomoc.

Białorusini muszą zdecydować, czy chcą być niezależnym pod względem politycznym, ekonomicznym krajem, czy chcą być zawsze na czyjejś „kroplówce”.

A tymczasem popełnione przez inne państwa błędy transformacji mogą być dla Białorusi nauką.

Oczywiście, że tak. Warto wyciągać wnioski. Nie da się jednak prowadzić modelu hybrydowego, trzeba się zdecydować, w którą stronę zmierzać.

Z pana słów wyczytuję jednak nadzieję. Sami Białorusini nie są czasem pewni tego, chyba boją się to wprost wyrazić, ale wydaje mi się, że pan widzi olbrzymie szanse na sukces Białorusi? I jest to całkiem prawdopodobne, że ten sukces Białoruś osiągnie, jeśli przeprowadzi reformy.

We wspomnianym wyżej pytaniu o równoważenie dotacji Kremla, zadanym przez białoruskiego publicystę pobrzmiewał strach, a tymczasem wygląda na to, że jest na co się cieszyć.

Taki strach jest jak obawy dziecka, które wyprowadza się do swojego gospodarstwa domowego i obawia się, czy budżet się zbilansuje. Jednak warto mieć swoje własne gospodarstwo.

Czy jest szansa na sukces?

Białoruś ma szansę na sukces. Są problemy strukturalne – w rodzaju nierentownych całych sektorów gospodarki. Takie problemy trzeba rozwiązać.

Jednak Białoruś nie ma innych bardzo poważnych problemów. Musi potencjalnie rozwinąć sektor IT, sektor usług, sektor turystyczny.

Z jednej strony położenie między Polską a Rosją powoduje problemy polityczne, z drugiej strony to dwa bardzo duże chłonne rynki. Białoruś może prowadzić handel z oboma sąsiadami. To z punktu widzenia ekonomii olbrzymia szansa.

Białoruś może być także dużym hubem logistycznym, może być takim ośrodkiem handlowym, może być ośrodkiem turystycznym, może być pośrednikiem pomiędzy Wschodem a Zachodem.

Białoruś musi jednak mieć ambicje, musi chcieć, nie może pozycjonować się jako poszkodowany przez wszystkie strony.

I jako cel nie może być gospodarka neosowiecka.  Ale potencjał jest olbrzymi, szansa jest olbrzymia? Wystarczy zacząć działać?

Gdyby Białorusini pozbyli się Aleksandra Łukaszenki i bez wielkich rewolucyjnych kroków rozpoczęli transformowanie gospodarki ze wsparciem europejskiego kapitału i europejskich doradców, to Białoruś mogłaby się stać innym państwem.

Niektórzy mówią o modelu finlandyzacji. W okresie zimnej wojny Finlandia była w pewien sposób politycznie neutralna, obowiązywał taki układ. Jednak gospodarczo rozwinęła wolny rynek, rozwinęła się gospodarczo, była pośrednikiem handlowym – Białoruś może stać się drugą Finlandią w sensie gospodarczym.

Obecnie, zwłaszcza po wydarzeniach na Ukrainie, widać, że warunkiem rozwoju państwa jest także bezpieczeństwo. W tym zakresie też konieczne jest wsparcie polityczne Zachodu.

Jednak patrząc z punktu widzenia czysto gospodarczego, uznaje pan, że na Białorusi można zbudować nowoczesną gospodarkę, odnoszącą sukcesy.

Znamy wiele państw, które odniosły tego rodzaju sukcesy gospodarcze – choćby w Azji, ale i w Europie. Nagłe odbicie gospodarcze Irlandii było symbolem wielkiego sukcesu gospodarczego. Sukcesy odniosły Słowenia, kraj pojugosłowiański. Znamy liczne tzw. pozytywne ścieżki rozwoju. Wiele zależy tutaj od Białorusinów.

Po trochu od nas wszystkich coś zależy, nawet od tego, czy ktoś sformułuje taką ciekawą propozycję, jak plan Marshalla.

Rozwoju gospodarczego Białorusi nikt nie broni. I teraz można założyć np. firmę technologiczną.

Jednak są i wyzwania. Teraz część firm musi uciekać z Białorusi. System jest niestabilny – odcina się nawet Internet. Bardzo poważne wyzwania dotyczą energetyki – bo, jak wiemy, Łukaszenka uzależnił kraj od Rosji bardzo silnie. Sprowadza gaz i ropę z Rosji, sprzedał Rosji system białoruskich gazociągów. Również pomoc w dywersyfikacji  energetycznej powinna być założona w planie pomocy.

Energetyka jest ważna, ale energetyka jest też pochodną całej struktury gospodarki. Polska gospodarka, która obecnie dobrze sobie radzi, mogła zadbać o infrastrukturę i zamówić gaz skroplony ze Stanów Zjednoczonych. Stany Zjednoczone proponują Białorusi dostęp do surowców – proponowały dostawy ropy. Stany Zjednoczone, podobnie jak Polska, Unia Europejska, chciały pokazać Białorusi jeszcze przed wyborami, że nie jest skazana na Rosję.

Białoruś jednak będzie potrzebowała wsparcia, także politycznego, przynajmniej na początku. Wiemy, że Rosja od zawsze używa surowców energetycznych jako narzędzia nacisku politycznego. Pamiętamy gazowe wojny zimowe. Nie ma jednak przeszkód nie do pokonania?

Pamiętajmy, że sankcje gospodarcze są narzędziem obosiecznym. Rosja nie sprzedając gazu Polsce i Ukrainie, też traci środki w budżecie. Obecnie Rosja nie ma innego pomysłu na prowadzenie polityki zagranicznej niż grożenie zabraniem dostępu do surowców – jednak ten argument słabnie w miarę, jak region transformuje swoją gospodarkę.

W przypadku planu Marshalla, jak głosiły zapowiedzi przedstawicieli polskiego rządu, który proponuje go Unii Europejskiej, mowa jest o powołaniu funduszu stabilizacyjnego na poziomie 1 mld euro, wsparciu małych i średnich przedsiębiorców, otwarciu jednolitego rynku na przedsiębiorców, ułatwieniach wizowych, pomocy w negocjacjach akcesyjnych do Światowej Organizacji Handlu (WHO).

Kluczowy jest kapitał, czyli fundusz stabilizacyjny, To są środki dla małych i średnich przedsiębiorstw. Z punktu widzenia polityki ważne jest, ile zostanie wynegocjowane i kto będzie tę kwotę asygnował.

Z punktu widzenia ekonomii istotne jest, jak te środki będą użytkowane. Jeśli trafią do przedsiębiorstw, które nie będą restrukturyzowane i modernizowane – nie zmienią wiele. Mogą jednak być użytkowane inaczej, na przykład do białoruskich przedsiębiorstw.

Ja sam jestem autorem koncepcji tworzenia polsko-białoruskich spółek joint venture. W nich polski kapitał miał tworzyć spółki z białoruskimi partnerami, na przykład po 50 procent udziałów. Białorusini mieli wnosić 50 procent kapitału i znajomość rynku, Polacy 50 procent kapitału i know-how z zakresu prowadzenia nowoczesnego biznesu w danej branży. Takie inicjatywy pozwolą lepiej alokować środki.

Polski Fundusz Rozwoju ma obecnie tego rodzaju środki, choć ukierunkowane na  rozwój eksportu, niekoniecznie tylko na wsparcie Białorusi. Rozwiązania te pozwalają jednak na wsparcie, jeśli powstanie spółka polsko-białoruska czy czesko-białoruska – mogą liczyć na wsparcie z funduszów Unii Europejskiej.

Wówczas jest lepsza kontrola nad funduszami, zyskuje polski biznes, zyskuje białoruski biznes. Mamy wówczas pewność, że nie będzie to żadne podejrzane przedsięwzięcie. Zapewnia to wielostronna kontrola nad środkami.

Pakiet stabilizacyjny byłby czymś w rodzaju kapitału ubezpieczającego? Byłoby to wsparcie zabezpieczające wskaźniki gospodarcze?

Nie znam szczegółów tego planu, choć wydaje mi się, ze miał to być instrument makroekonomiczny, pozwalający na większą stabilizację budżetu.

Czy ma pan jeszcze jakieś sugestie, co warto byłoby uwzględnić w przypadku planu gospodarczego dla wolnej Białorusi? A może dostrzega pan jakieś zagrożenia, przed którymi warto ostrzec?

W tym przypadku można byłoby uzależnić część środków od przeprowadzonych reform. W ten sposób działają największe instytucje finansowe świata, czyli Międzynarodowy Fundusz Walutowy czy Bank Światowy. Takie jest ich podejście do reform na Ukrainie. Wsparcie finansowe jest uzależnione od reform. Władze Ukrainy nie chciały wprowadzić liberalizacji handlu ziemią – zostały do tego zmuszone pod wpływem instytucji wspierających gospodarkę ukraińską finansowo. Ważna jest także walka z korupcją na Ukrainie – początkowo politycy nie chcieli tworzyć Biura Antykorupcyjnego, jednak ostatecznie powstało. Podobnie zmuszeni zostali do publikacji swoich oświadczeń majątkowych.

Na Białorusi powinno być podobne. Trzeba wspierać określone, konkretne działania, nie dawać pieniędzy ot tak, wierząc, że ktoś użyje ich właściwie. Szanujemy niepodległość Białorusi, ale wsparcie finansowe powinno być przeznaczone na przejrzyście wskazane i zaakceptowane cele. Nie ma bowiem gwarancji, że następca Łukaszenki podejmie z własnej woli reformy na rzecz uzdrowienia białoruskiej gospodarki, może będzie wolał cementować obecną sytuację.

                                                                                                                              

***

Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

***