Znany krytyk literacki dzieciństwo spędził w Teatrze na Tarczyńskiej, w którym rodzice zostawiali go nieraz m. in. pod opieką Lecha Emfazego Stefańskiego. W tym miejscu po raz pierwszy zetknął się z obrazami Witkiewicza.
- Wystarczy, że zamknę oczy i widzę siebie w wieku niemowlęcym, siedzącego naprzeciwko ściany całej zawieszonej portretami Witkacego - opowiadał Jan Gondowicz. - Zresztą w lokalu na Tarczyńskiej Witkiewicza się nie tylko oglądało, ale także się o nim mówiło. Rozmów tych może nie rozumiałem, ale na pewno nimi nasiąkałem.
Gość Dwójki przyznał także, że z czasem zaczął sobie zdawać sprawę, że Witkacy jest nie tylko niezmiernie interesującą postacią, lecz także - wręcz nie mieści się w sobie. - Przy całym rozmachu myślowym był osobą cierpiącą, rozdartą i udręczoną, ale też niezastąpioną - mówił Gondowicz. - Nie wyobrażam sobie jak mogłaby wyglądać kultura polska XX wieku bez Witkacego. W gomułkowskiej, niesłychanie nudnej i burej Polsce artysta we wszystkich swoich przejawach był prawdziwą dywersją metafizyczną. A każdy kontakt z nim tak ożywiał, jak zastrzyk dożylny kiełbasy myśliwskiej.
W związku z 75. rocznicą śmierci Stanisława Ignacego Witkiewicza w cyklu "Zapiski ze współczesności" słuchamy gawęd pod wspólnym tytułem "Mój Witkacy". Refleksjami i wspomnieniami związanymi z artystą i jego twórczością dzielą się także prof. Jerzy Pomianowski, przyjaciel Stanisława Ignacego Witkiewicza, badacz twórczości pisarza prof. Lech Sokół, znawca i edytor dzieła artysty prof. Janusz Degler i reżyser Julia Wernio, u początków swojej pracy związana z teatrem Witkacego w Zakopanem.
Zapraszamy do serwisu specjalnego poświęconego rocznicy śmierci Witkacego>>>
Na audycję zapraszają Iwona Malinowska i Joanna Szwedowska.
15-19 września (poniedziałek-piątek), godz. 11.45-12.00
kul/mc