Digit All Love z Mateuszem
Tomaszukiem/fot.selfie
Na koncertach Digit All Love nie ma falbanek, efektownych tańców synchronicznych i pomponów. Nie ma na to miejsca, ponieważ każdy centymetr kwadratowy przestrzeni wypełnia muzyka, którą fani grupy przesiąkają na wskroś. - Rzucamy ze sceny określony świat. Muzyka jest na pierwszym miejscu, to ona tworzy cały klimat - mówiła w audycji "Off control" Joanna Piwowar-Antosiewicz, woklalistka grupy.
Czytaj także: Digit All Love - bez sztucznego szumu <<<
A klimat, nawet jak na trip-hop jest niepokojąco mroczny i mocny. - Po naszym koncercie Tychach usłyszeliśmy, że utwór "Matulu", to jest czysty black metal - śmiała się piosenkarka. Tak zróżnicowany charakter płyty nie był planowanym zabiegiem.
- To nie było tak, że kiedyś usiedliśmy na kawie i powiedzieliśmy: słuchaj chcę zrobić coś naprawdę mrocznego - mówi Maciek Zakrzewski, odpowiedzialny za produkcję krążka. Członkowie grupy przyznają, że to był swoisty strumień świadomości, inspiracja, która pozwoliła w bardzo krótkim czasie na skomponowanie utworów na całą płytę. I jak przyznaje Zakrzewski, przy jej tworzeniu nie oglądali się na innych. - Gdy robię muzykę, nie zastanawiam się, że musi ona być świeża i na czasie. To jest moja propozycja sztuki i nie mam ambicji, by była bardzo nowoczesna - zaznacza.
Więcej o tej osobliwej produkcji i o planach koncertowych Digit All Love możesz posłuchać w audycji "Off Control" . Polecamy!
(pkur, ac, kd)