Z crowdfoundingu chętnie korzystają ci, którzy mają ciekawy pomysł, ale brakuje im pieniędzy na jego realizację. Jak sprawdził reporter Czwórki Kamil Jasieński, ta forma finansowania projektów jest tak popularna, że znani i lubiani ludzie kultury też postanowili z niej skorzystać.
Spike Lee zbierał fundusze na jeden ze swych filmów. Każdy, kto zapłacił więcej niż 50 dolarów otrzymał DVD z autografem, dzięki wpłacie 750 dolarów można było zostać posiadaczem butów Spike'a Lee z jego autografem. Wyzwanie, jakie stawia crowdfounding, podjął też Nick Carter z Back Street Boys - chciał odejść od muzyki i zrealizować horror z prawdziwego zdarzenia - finansującym jego przedsięwzięcie obiecywał m.in. imienny twitt.
- Jednym z ciekawych przykładów crowdfoundingu jest film "Iron Sky", którego twórcy od początku zaplanowali, że duża część budżetu będzie pochodziła z croudfoundingu nieudziałowego, czyli przedsprzedaży gadżetów, kopi na dvd, biletów - mówi Karol Król, redaktor naczelny portalu crowdfunding.pl.
Jest jednak też drugi model tego typu finansowania, nazywany crowdfoundingiem udziałowym. Każdy, wpłacając pieniądze na projekt, staje się takim małym koproducentem przedsięwzięcia.
Finansowanie społecznościowe to nie tylko fajna forma pozyskania kapitału, ale też forma interakcji z odbiorcą. Świetnie ten aspekt wykorzystała znakomita artystka, performerka Marina Abramović tworząc MAI (Marina Abramović Institut).
Internauci najchętniej wspierają jednak młodych niezależnych twórców. I choć zdarzają się projekty, firmowane nazwiskami przez gwiazdy, np. przez Sylvestra Stallone, to użytkownicy sieci najchętniej widzą crowdfounding jako oddolną, społecznościową współpracę.
(pj/kd)